Teatralnik alternatywny
W ostatnich latach trwa w Krakowie teatralna rewolucja: widzowie mogą wybierać spośród ponad pięćdziesięciu teatrów (ponoć to najwięcej w Polsce). Wszyscy znamy wielkie teatry instytucjonalne, ale są i mniejsze, nie mniej interesujące. Każdy z nich powstał z potrzeby tworzenia niezależnej sztuki i wielkiej odwagi ich założycieli - pisze Sylwia Pyzik w miesęczniku Kraków.
1. Błogosławieństwo
Mówiąc o krakowskich teatrach nieinstytucjonalnych, nie sposób pominąć jednego z największych i najstarszych jego reprezentantów: Teatru Barakah (ul. Paulińska 28). Jego nazwa pochodzi z arabskiego i oznacza błogosławieństwo. Został założony przez dwie nieustraszone artystki Anę Nowicką i Monikę Kufel, istnieje już od ponad 14 lat. Można powiedzieć, że obie przecierały szlaki dla kolejnych twórców, którzy wymarzyli sobie niezależność. Na deskach teatru występują zawodowi aktorzy, absolwenci szkół teatralnych. To miejsce tętni życiem artystycznym. Oprócz repertuaru teatralnego proponuje koncerty, warsztaty, improwizacje, wystawy i wydarzenia literackie - różnorodne, dynamiczne, angażujące. Poza tym zawsze można przyjść na kawę, herbatę i dyskusję do Klubokawiarni ArtCafe Barakah. Ana Nowicka - założycielka teatru, aktorka i reżyserka, tłumaczy, jakie spektakle proponuje: "Nie mogę ich sklasyfikować, nie mogę ich do końca określić, ale jedno mogę zagwarantować: każdy spektakl jest bardzo dobrze oceniony przez krytyków.
To nie jest oczywiście moje zdanie, ja jestem tylko wykonawcą, osobą, która podporządkowuje się temu, co się dzieje w sztuce, to są oceny ludzi z zewnątrz. Poza tym przede wszystkim są to sztuki współczesne, nowe, nasz teatr opiera się na prapremierach, jedynym wyjątkiem jest spektakl Dzieci z dworca ZOO. Staramy się, by każdy spektakl coś w widzu wywołał, to jest to, co je sprowadza do wspólnego mianownika - przekaz, przede wszystkim przekaz".
Barakah posiada w swym repertuarze m.in. oryginalny cykl muzyczny pt. Noce Waniliowych Myszy, który wykorzystując elementy kabaretu i musicalu, komentuje codzienną, zastaną rzeczywistość. Tytuł cyklu został zaczerpnięty z wiersza amerykańskiego pisarza i poety Charlesa Bukowskiego . "Wydawało mi się, że jest to tytuł najbardziej ukazujący to, co chcemy w tym cyklu zawrzeć. Przede wszystkim tytuł absurdalny, to było dla mnie kluczem. Każdy odcinek jest odrębny, opowiada o tym, co się dzieje tutaj, teraz, o świeżych informacjach krajowych, na niwie kultury, sztuki, polityki, spraw społecznych, czysto ludzkich. Opisujemy to, co jest ważne, to co nas boli, to co innych też boli, ale pokazujemy to z dużą dozą kultury, nikogo nie obrażając" - mówi reżyserka spektaklu Ana Nowicka. Najnowszy dziesiąty odcinek Nocy Waniliowych Myszy pt. Elementarz polskiego patrioty, będzie można zobaczyć w czerwcu, a już we wrześniu szykuje się wyjątkowy maraton MyszyFest, czyli okazja, by obejrzeć kilka ostatnich odcinków Nocy Waniliowych Myszy. Na jesień szykowane się dwie duże premiery: Łączniczki w reżyserii Agnieszki Glińskiej, na podstawie książki Katarzyny Zimmerer, oraz Sendlerowa w reżyserii Any Nowickiej.
2. Odwrócenie
Teatr Odwrócony przy Sławkowskiej 14 powstał w 2012 roku. I, jak podkreślają założyciele, jest to teatr ex-nihilo - powstał jedynie ze wspólnej chęci tworzenia i uczynienia z teatru medium do porozumiewania się wszystkich ludzi. Pomysł narodził się w głowach trzech absolwentów ówczesnej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie - Karoliny Fortuny, Szymona Budzyka i Radosława Sołtysa. "Inicjatywa wynikała z jeszcze wtedy młodzieńczego, ale już świadomego sprzeciwu czy buntu wobec pewnego zastania w teatrach instytucjonalnych. Już na początku wyszliśmy z założenia, że teatr to ludzie, a nie budynek, że infrastruktura nie tworzy marki miejsca" - mówi Karolina Fortuna. Ten gest sprzeciwu znajduje swe potwierdzenie już w samej nazwie teatru: "Tę nazwę można interpretować na wiele różnych sposobów, bo można się odwrócić od kogoś na pięcie i odejść w swoją stronę, można odwrócić się i wyjść ze spektaklu (jeśli się nie podoba), można też odwrócić głowę jakby w dół i patrzeć na świat do góry nogami, on się wtedy wydaje zupełnie inny niż ten, do którego przywykliśmy, i na takim spojrzeniu też nam bardzo zależy. Każdy z tych gestów odwrócenia jest świadomym czynem człowieka, wynikającym z jego decyzji, i jest czymś bardzo cennym" - dodaje współzałożycielka. Teatr Odwrócony jest teatrem profesjonalnym, ale także niezależnym, dzięki czemu daje szansę twórcom na wolną ekspresję artystyczną. Honorowym patronem teatru jest Jerzy Trela. "Jesteśmy zaszczyceni i dumni, że podczas jubileuszu pięciolecia teatru to właśnie Jerzy Trela przecinał czerwoną wstęgę, otwierając nową scenę teatru przy ul. Sławkowskiej 14 - zabytkowej przestrzeni ze wspaniałymi tradycjami teatralnymi" - mówi Karolina Fortuna. Założeniem teatru jest adaptowanie na potrzeby sceny najwybitniejszych dzieł polskiej i światowej literatury: "Oczywiście to, że to są dzieła klasyczne, nie oznacza, że my tutaj się nie odnosimy do współczesności. Ten wybór bardzo współgra z tym, o czym my aktualnie chcemy mówić i to jest największa wartość bycia niezależnym teatrem. Przedstawiamy klasyczne teksty w sposób aktualny dla dzisiejszego widza, bo bardzo zależy nam też na tym, by utrzymać z nim kontakt". Ta otwartość na widza znajduje swe potwierdzenie również w kwestii materialnej - Teatr Odwrócony jako jedyny teatr w Polsce posiada system płatności Pay What You Want na wszystkich spektaklach. Co oznacza to w praktyce? Za bilet płacisz dopiero po spektaklu i to tyle, ile uważasz. "Chodzi o to, żeby do nas mógł przyjść każdy. I ten biedniejszy student czy emeryt i ten, dla kogo zapłacenie 100 zł za bilet nie stanowi problemu - te osoby stają się naszymi mecenasami i umożliwiają przybycie osobom z mniejszymi zasobami portfela" - dodaje Fortuna.
3. Ludyczność
Choć Praska52 bardzo przypomina teatry instytucjonalne, to panująca w nim atmosfera jest odmienna - brak w niej niepotrzebnego napięcia. Repertuar można określić raczej jako komediowy (dramaty pojawiają się sporadycznie), ale wewnątrz tego gatunku istnieją wyraźne podziały. Praska52 jest jedynym teatrem w Polsce, który proponuje widzom comiesięczną propozycję komedii dell'arte (przypomnijmy: to komedia ludowa, powstała we Włoszech w połowie XVI wieku, łącząca w sobie antyczną pantomimę i średniowieczną błazenadę). "Do tego stopnia jest to zjawisko wyjątkowe, że dwa lata temu zdecydowaliśmy się z Agnieszką Cianciarą-Fröhlich powołać Krajową Scenę Komedii dell'Arte, jestem z tego powodu bardzo dumny i szczęśliwy. Sztuka dell'arte jest mało znana w Polsce, od początku była domeną Włochów i Francuzów. Agnieszka po studiach we Francji i we Włoszech przywiozła ze sobą ogromną wiedzę, jak i małżonka, z którym współpracuje - utalentowanego komediowo aktora Jonathana Fröhlicha (Szwajcara z pochodzenia). Dell'arte jest formą sprzed kilku wieków i w tym sensie to wyzwanie, ale dzięki temu, że Agnieszka wraz z grupą tak naprawdę tworzy własne scenariusze i dialogi, czyli w starą formułę wprowadza współczesne intrygi, powoduje to, że spektakle są bardzo nowoczesne, śmieszne, a przede wszystkim nowatorskie" - mówi opiekun Praskiej52 Jakub Baran. Kolejnym elementem repertuaru jest Scena Klasyczna - obecnie wystawiany jest Biedermann i podpalacze, który formalnie jest dramatem napisanym przez Maxa Frischa, ale odpowiednio zagrany staje się klasyczną czarną komedią. Drugą sztuką tego nurtu są Pocieszne wykwintnisie Moliera, czyli "klasyka klasyki" podana w lekkiej formie. Teatr rozwija także Scenę Familijną, która ma być dobrą rozrywką dla całych rodzin - obecnie nurt ten jest reprezentowany przez spektakl Gino i Suzi. Wyjątkowością Praskiej 52 jest pożegnanie - aktorzy po sztuce spotykają się z publicznością w foyer, by porozmawiać. Teatr działa w strukturach Centrum Kultury Podgórza.
(...)
***
Sylwia Pyzik - studentka, a zarazem absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, dziennikarka z pasji, wkrótce także z wykształcenia. Uwielbia literaturę (nie tylko współczesną) i podróże (nie tylko dalekie).