Radni miejscy idą do opery
Temat wsparcia przez miasto nowej Opery i Filharmonii Podlaskiej kwotą 4 mln złotych w 2012 roku pojawi się na najbliższym posiedzeniu radnych z komisji kultury.
Posiedzenie zaplanowano na 25 października, w nowym gmachu, na wzgórzu św. Marii Magdaleny. Dlaczego w tym miejscu?
Marszałek Jarosław Dworzański nadzorujący placówkę wystąpił jeszcze we wrześniu do prezydenta z propozycją stworzenia swoistego triumwiratu (marszałka, ministerstwa kultury i prezydenta), który finansowałby operę. W wystosowanym liście można było przeczytać, że placówka - której program prócz muzyki poważnej zakłada też działania w sferze choćby teatru, plastyki i rozrywki - ma "szanse stać się ważnym i jedynym w swoim rodzaju miejscem kulturotwórczym, promieniującym daleko poza teren województwa, przyczyniając się do promocji miasta i regionu".
Ale w budżecie magistratu na przyszły rok - o czym informowała Urszula Sienkiewicz rzeczniczka prezydenta - nie przewidziano takich wydatków. Jednak, jak dodawała, to do radnych należy decydujący głos w sprawie budżetu.
- Chcielibyśmy dowiedzieć się o co chodzi z tym współfinansowaniem opery, dlatego temat ten pojawia się na posiedzeniu naszej komisji - mówi "Gazecie" radny Maciej Biernacki z Platformy Obywatelskiej, szef komisji kultury i promocji miasta.
Radny mówi, że do tej pory jedyne informacje na ten temat docierały do niego z mediów. Ale już teraz twierdzi, że cztery miliony nie są kwotą, którą można wysupłać ot tak, wyjąć "z kapelusza".
- To budżet trzech naszych placówek: Centrum Zamenhofa, Domu Kultury Śródmieście i Galerii Sleńdzińskich - mówi Biernacki.
Jednak z kuluarowych rozmów wynika, że współfinansowanie opery jest możliwe. Sam prezydent na jednej z konferencji prasowych powiedział, że można by na ten cel przeznaczyć pulę z promocji. Wśród radnych pojawiają się głosy, że jest to możliwe, ale pod warunkiem, że będą to pieniądze, które dziś idą na promocję przez sport - czyli na dotowanie piłkarzy Jagiellonii i siatkarek ASZ.