Czas akcji: lata dziewięćdziesiąte XIX w.
Miejsce akcji: Hunstanton (Anglia).
Obsada: 8 ról męskich, 7 ról kobiecych.
Druk: Oscar Wilde "Cztery komedie", PIW, Warszawa 1961.
Sztuka w .
Lady Hunstanton gości w swoim dworze kilka osób: lady Karolinę Pontefract z mężem sir Johnem Pontefractem, lorda Illingwortha, lady Stutfield, sir Alfreda Rutforda, panią Allonby, pannę Esterkę Worsley, posła Kelvila, pastora Daubeny i młodego urzędnika - Geralda Arbuthnot. Esterka Worsley - młoda, bogata Amerykanka - ze zdumieniem odkrywa obowiązujący w angielskich wyższych sferach system wartości. W towarzystwie nie tylko nie ceni się tych, którzy zarabiają na życie swoją pracą, ale z pogardą traktuje się ludzi z niższych sfer; nie szanuje się dobra, szlachetności i moralnej czystości. Jeszcze bardziej szokują Esterkę reguły obowiązujące w relacjach męsko-damskich i status kobiety w społeczeństwie: dziewczyna nie może przyjaźnić się z młodym mężczyzną ani okazywać uczuć przed zamążpójściem. Co gorsza, hańba za miłość pozamałżeńską spada wyłącznie na kobietę - gdy od niej wszyscy się odwracają, mężczyzna nadal może być duszą towarzystwa. Jak wyjaśnia z rozbrajającą szczerością lady Karolina, mężczyźnie, który jest w towarzystwie bardzo miłym człowiekiem, a przy tym ma świetnego kucharza, można przy dobrym obiedzie wybaczyć wszystko.
Gospodyni, lady Hunstanton, jest co prawda wolna od uprzedzeń społecznych - gości posła, a nawet zwykłego urzędnika - ale jest osobą płytką i ograniczoną. Nie ma wysokiego mniemania o możliwościach i roli kobiety ("... niezbyt wierzę w kobiece myślenie. Kobieta powinna zachować we wszystkim umiar, a więc nie może też zbyt wiele myśleć"). Lady Pontefract ma równie wąskie horyzonty, a na przedstawicieli klas niższych patrzy z pogardą. Jest snobką, dumną ze swojej pozycji; choć krytykuje gospodynię za to, że "miesza ludzi z różnych sfer towarzyskich", strofuje Esterkę, gdy przyłącza się do krytyki gości - uważa, że panna Worsley, jako cudzoziemka, nie ma prawa sądzić dobrze urodzonych Anglików. Karolina Pontefract jest zakłamana i nielojalna wobec gospodyni - chwali lady Hunstanton w jej obecności, a krytykuje za jej plecami. Jest chorobliwe zazdrosna o swojego męża i trzyma go pod pantoflem. Uważa, że prawo powinno nakazywać kawalerom ożenek w ciągu dwunastu miesięcy od osiągnięcia pełnoletniości, aby nie uwodzili cudzych żon. Przeciwieństwem lady Pontefract jest pani Allonby, siostrzenica lorda Brancaster, obdarzona temperamentem i ciętym językiem. Nie kocha swojego męża - nudzi ją i męczy jego miłość, wierność i oddanie. Idealny mężczyzna, powinien, zdaniem pani Allonby, czołgać się u stóp kobiety i nosić ją na rękach, znosić sceny, które mu urządza i żebrać o przebaczenie. Mówi się, że za młodu pani Allonby dwukrotnie uciekła z domu; jeśli teraz nie zdradza męża, to tylko dlatego, że nie ma okazji; bez powodzenia próbuje flitować z lordem Illingworthem. Pani Allonby nie wywołuje skandali, więc jest przyjmowana w towarzystwie (choć irytuje kobiety pokroju lady Pontefract). Nie znosi Esterki - drażni ją jej młodość, uroda, niewinność i to, że młoda Amerykanka podoba się lordowi Illingworthowi. Pani Allonby prowokuje lorda, żeby spróbował pocałować Esterkę, ostrzegając, że mu się to nie uda.
Lord Illingworth jest człowiekiem cynicznym, pozbawionym zasad, szukającym w życiu jedynie przyjemności; prowadzi próżniaczy tryb życia i gardzi ludźmi niższego stanu. Jest kobieciarzem, przekonanym, że żadna mu się nie oprze. Miał w życiu wiele kochanek; przed laty, jeszcze jako Jerzy Harford, uwiódł panią Arbuthnot, wtedy Rachelę. Rozkochał ją w sobie, skłonił do ucieczki z domu rodziców, obiecując, że się z nią ożeni. Gdy zaszła w ciążę, błagała go, by dotrzymał obietnicy. On jednak nie miał zamiaru z nikim się wiązać, choć w zaistniałej sytuacji na ożenek nalegał nawet jego ojciec. Lord twierdzi, że był młody i nie miał żadnych widoków na przyszłość. Rachela odeszła z synem, nie przyjmując pieniędzy, które ofiarowała jej matka Jerzego. W oczach świata zhańbiona, zmieniła nazwisko i - z braku innych możliwości, a nie z powołania - poświęciła się pracy charytatywnej i praktykom religijnym. Zatarła ślady, nikt nie zna jej przeszłości, przyjaźni się z lady Hunstanton, ale unika spotkań w większym gronie. Syn pani Arbuthnot, Gerald, podobnie jak inni myśli, że jego ojciec nie żyje.
Illingworth po latach wspomina Rachelę jako "kobietę bez znaczenia". Spotyka dwudziestokilkuletniego Geralda, nie wiedząc, że jest jego synem. Skromny miły urzędnik bankowy budzi jego sympatię, więc lord proponuje mu posadę sekretarza. Pani Hunstanton listownie powiadamia panią Arbuthnot, jaki zaszczyt spotkał jej syna i prosi ją o przybycie. Pani Arbuthnot na próżno usiłuje przekonać syna, żeby nie przyjmował posady. Nie chce, żeby Gerald stał się zależny od człowieka, który zrujnował jej życie; obawia się też, że zainteresowanie lorda chłopcem jest przejściowe. Lord nie odczuwa żadnych wyrzutów sumienia, mówi, że jest zachwycony synem, jakby porzucenie go w dzieciństwie było rzeczą zupełnie naturalną. ("A więc to nasz syn, Rachelo! Jestem z niego dumny"). Chce się "nacieszyć synem", uważa, że ma do niego takie same prawa, jak matka. Nie ma co prawda zamiaru przyznawać się do ojcostwa, ale chce zatroszczyć się o karierę chłopca. Illingworth stara się przekonać panią Arbuthnot, żeby w trosce o przyszłość syna zapomniała o swojej przeszłości i pozwoliła mu zająć się Geraldem. Pani Arbuthnot nie dba jednak o karierę ani o majątek; błaga lorda, aby nie odbierał jej syna. Gerald nie wie, dlaczego matka jest przeciwna jego wyjazdowi z lordem - pani Arbuthnot obawia się wyznać mu całą prawdę, a lord Illingworth perfidnie ten lęk w obecności chłopca wykorzystuje. ("Czy ma pani jakieś powody, dla których nie chce się pani zgodzić na moją propozycję? [..] Jeśli pani ma, błagam, błagam, niech pani powie"). Zapada decyzja: Gerald wyjedzie z lordem jako jego sekretarz.
Lord zaczyna indoktrynować chłopca, ucząc, jak ma postępować z kobietami i próbując, zresztą z powodzeniem, podważyć autorytet jego matki - przedstawia panią Arbuthnot jako osobę dobrą, ale ograniczoną i nienowoczesną, a jej macierzyńską miłość - jako samolubną. Tymczasem Gerald wyznaje matce, że kocha Esterkę - jako skromny urzędnik nie śmie nawet o niej myśleć, jako sekretarz lorda będzie mógł prosić o jej rękę. Pani Arbuthnot usiłuje przestrzec syna, pokazać prawdziwe oblicze lorda, opowiadając mu historię swojego uwiedzenia jako historię innej kobiety; Gerald uznaje jednak, że porządna dziewczyna nie powinna uciekać z domu i żyć z lordem jak z mężem... Do pokoju wpada wzburzona Esterka, domagając się od Geralda, żeby bronił ją przed lordem Illingworthem, który ją znieważył. Gerald rzuca się na lorda, grożąc, że go zabije. Wtedy pani Arbuthnot wyznaje synowi, że lord jest jego ojcem. Gerald przyjmuje wiadomość spokojnie, zabiera matkę do domu i pisze list do lorda Illingwortha, żądając, żeby ożenił się z jego matką. Uważa, że ojciec powinien w ten sposób odpokutować i wynagrodzić wyrządzoną matce krzywdę. Pani Arbuthnot próbuje wytłumaczyć synowi, że teraz już nie chce i nie może wyjść za lorda. Zjawia się Esterka; kocha Geralda, jest pełna podziwu i współczucia dla jego matki - ofiary panujących w Anglii stosunków, ceni jej dobroć i szlachetność. Proponuje pani Arbuthnot i Geraldowi wspólny wyjazd do Ameryki - jest gotowa podzielić się z nimi swoim majątkiem ("Nienawidzę mego majątku, jest mi zbyt wielkim ciężarem. Razem będzie nam łatwiej dźwigać to brzemię"). Pani Arbuthnot ma obiekcje, ale przystaje na tę propozycję. Gdy Gerald i Esterka wychodzą do ogrodu, przychodzi lord Illingworth, żeby pogodzić się z synem - obiecuje matce Geralda uczynić go swoim spadkobiercą. Pani Arbuthnot odrzuca ofertę jako spóźnioną, lord zauważa jednak zaadresowany do niego list Geralda. Jest gotów ożenić się z panią Arbuthnot, jeśli za tę cenę odzyska syna, choć nie uważa się do ślubu moralnie zobowiązany. Matka Geralda odrzuca również tę propozycję, mówiąc lordowi otwarcie , że go nienawidzi, a synowi wyjaśnia, że gościem był "człowiek bez znaczenia".
Ukryj streszczenie