Artykuły

Jarocki czyli pochwała sztuki teatru

Jerzy Jarocki wybrał, opracował i przedstawił ze studentami roku dyplomowego warszawskiej PWST ostatnie akty czterech znaczących polskich dramatów nowoczesnych. A każdy z nich to osobny przyczynek do „sprawy polskiej”: Wesele to roztańczona niemożność, Matka — inteligenckie międlenie, Ślub — nasze sny, Tango — nasze przebudzenia.

Ten zestaw i kolejność nie są tu bez znaczenia: w każdym z tych Aktów ktoś się żeni, są jakieś wesela, tańce, picie, a potem kac i długie monologi, zastępujące od pewnego czasu „rodaków rozmowy”. I jest we wszystkich czterech dramatach, połączonych jedną linią myślową, jeszcze jeden rys wspólny: bezlitosna, ironiczno-groteskowa rozprawa z polską „inteligenckością”. Wszystkie inteligenckie ględzenia, marzenia i majaki — obnażają się tu z taką siłą, że chce się wykrzyknąć za poetą: „inteligencjo polska, ten salon nie ma podłogi!”.

Praca Jarockiego nad trzema pierwszymi fragmentami przedstawienia pt. Akty (bo nieudane Tango to osobna sprawa) to poglądowa lekcja na temat: na czym polega reżyseria teatralna? Obfitości pomysłów inscenizacyjnych towarzyszy tu niezwykle misterne wypracowanie szczegółu, całość jest głęboko przemyślana, każda z postaci w sposób w pełni świadomy i precyzyjny osadzona w całościowe wizji. Niezwykłe efekty daje też praca Jarockiego z aktorem. Młodzi abiturienci Szkoły grają w Aktach tak, jak by spędzili po kilka lat na scenie. Jarocki wpoił im aktorską precyzję i opanowanie oraz niezwykle ważną umiejętność: wtapiania się w zespół bez zatraty osobowości. Owa — jakże istotna umiejętność — to może najważniejsza lekcja, jaką wynoszą młodzi aktorzy z pracy z Jerzy[m] Jarockim. Spośród nich na najwyższe pochwały zasługuje Jadwiga Jankowska-Cieślak jako Matka. Tu najwyraźniej widać efekty pracy Jarockiego, znajdujące oparcie w bujnym, w pełni już po aktorsku kontrolowanym, talencie młodej aktorki. Znakomicie partnerują Matce Rafał A. Mickiewicz oraz Ewa Dałkowska-Szymonowicz jako Zofia Plejtus. Na wyróżnienie zasługują też wykonawcy trzeciego aktu Wesela: Tomasz Marzecki (Gospodarz) Krzysztof Kolberger (Pan Młody) i Zbigniew Jankowski (Poeta). W ogóle tegoroczni absolwenci Szkoły zapowiadają się na interesujące pokolenie aktorskie, a niektórzy spośród nich to już teraz w pełni zarysowane indywidualności.

*

I znów Jarocki. Tym razem w warszawskim Teatrze Dramatycznym, gdzie odbyła się dawno oczekiwana premiera nowej sztuki Tadeusza Różewicza. Jarocki rozumie się z Różewiczem świetnie. I obaj tak sobie ufają, że Różewicz pisze bardziej precyzyjne scenariusze, sądząc że Jarocki go dokładnie wykonuje, a Jarocki czyta Różewicza zupełnie na swój sposób, sądząc, że wykonuje dokładnie zalecenia autora. Z tego nieporozumienia (które jest najlepszą formą nieporozumienia, jaka jest możliwa między twórcami) powstaje zawsze dzieło fascynujące swoim scenicznym kształtem.

Tak jest i tym razem, w przypadku tragikomedii Na czworakach. To, co oglądamy na scenie jest wynikiem skrzyżowania rozbuchanej wyobraźni autora i reżysera, tyle że ciągle nasuwa się wrażenie, iż na początku były to dwa zupełnie inne rodzaje wyobraźni. Nowa sztuka znakomitego poety nie jest wolna od rys i pęknięć. Już sam zamysł: „odbrązowienie” postaci jakiegoś (fikcyjnego) poety, otoczonego nimbem wielkości i sławy, pokazanie go jako człowieka zmęczonego, słabego i miałkiego duchem — nie jest pomysłem oryginalnym. Skrzyżowanie go z wątkiem faustowskim — mocno naciągnięte. Dodajmy jeszcze do tego szczyptę kokieterii, a zobaczymy, że Na czworakach chwieje się niebezpiecznie na granicy teatralnej rampy.

No, ale w tym wypadku nie było się czego bać. Jarocki zrobił z dramatu cacko teatralne, pomogli mu aktorzy i po premierze publiczność była skłonna nosić na rękach wszystkich, łącz. nie z Różewiczem.

Jarocki jął się pomysłu szatańsko prostego: wziął wszystko, co było napisane w egzemplarzu — dosłownie. I puścił w ruch taką machinę teatralną, że całe przedstawienie zamieniło się w jedną wielką feerią reżyserskich pomysłów. I to, co na przykład w wypadku Szewców w Krakowie było pomyłką reżysera — tu stało się wielką podporą dramatu. Zapewne właśnie przez ową dosłowność, która świetnie się zgadza ze słownymi żartami Różewicza i całą konstrukcją dramatu.

Tak więc poeta Laurenty chodzi na scenie rzeczywiście na czworakach i udaje psa, lekarz bada go stojąc na głowie i bujając się na rękach, po scenie biegają żywe pudle, aż wreszcie pojawia się jeden wielkości człowieka (a nawet dwóch ludzi), gospodyni poety rodzi dorosłej synka, tańczą nagie nimfy w gaju arkadyjskiej młodości, wreszcie poeta o własnych siłach ulatuje do nieba przez otwarte okno.

W Na czworakach mamy — jakże wyraziste — rozwiązanie tylu dyskusji i sporów: na co może sobie reżyser pozwolić wobec autora? W teatrze — literatura czy pomysły reżysera? — i tak dalej i tak dalej. Teatr Jarockiego — teatr, symbiozy czystej literatury i czystej sztuki teatru, stanowi odpowiedź na te pytania.

Głównego bohatera sztuki Różewicza, poetę Laurentego grał znakomicie Zbigniew Zapasiewicz. Precyzja reżysera trafiła tu na równą precyzję aktorską. Zapasiewicz stworzył postać konsekwentną w każdym geście, poruszeniu, w każdej minie, nie mówiąc już o słowach. Świetnie, wywiązali się też ze swych karkołomnych zadań pozostali wykonawcy: Ryszarda Hanin (wszechwładna w domu Laurentego kuchta Pelasia), Mirosława Krajewska (dziennikarka i faustowska Małgorzata jednocześnie), Józef Nowak (pudel — Mefisto) i wszyscy pozostali, których z braku miejsca nie jestem w stanie wymienić.

Świetna scenografia Kazimierza Wiśniaka i sugestywna, znakomicie funkcjonalna (szczególnie w partiach parodystyczno-operowych) muzyka Stanisława Radwana dopełniają teatralnej miary tego przedstawienia.

Po premierze publiczność urządziła wielką owację wykonawcom i twórcom. Wśród okrzyków: „autor!” i „reżyser!” weszło na scenę dwóch skromnych, zakłopotanych ludzi, których wygląd — niech mi wybaczą — kontrastował dość ostro z bachicznym, wybuchającym widowiskiem teatralnym: wybitny poeta i wybitny reżyser. Dwaj ludzie, którzy rozumieją teatr. Każdy na swój sposób — a jednak tak samo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji