Artykuły

Owacje dla Butterfly

Jeżeli potrzebujemy chwili wzruszenia i głębokiego doznania artystycznego, chwili wypełnionej muzyką ogromnej urody, obejrzyjmy koniecznie najnowszy spektakl operowy w łódzkim Teatrze Wielkim - "Madame Butterfly" Giacomo Pucciniego. W sobotę odbyła się premiera jej trzeciej realizacji w tym teatrze, który w 2000 rok wkroczył nią w jak najlepszym stylu.

Choć młody wiek większości twórców przedstawienia mógłby skłonić ich do eksperymentów i działań nowatorskich, poprzestali na dobrze rozumianej klasyce, wykorzystując w pełni możliwości, jakie stwarza atrakcyjne libretto (spółka Luigi Ulica i Giacomo Giacosa) i znakomita muzyka. - Nie ma w tej realizacji zamachu na "Madame Butterfly" - mówił reżyser Jarosław Marszewski. - Starałem się podejść do libretta jako do tekstu dramatycznego.

To z pewnością ogromna zaleta tej inscenizacji - zachowanie i umiejętne podkreślenie napięć dramatycznych, choć niełatwo o to, gdy akcja przez trzy akty rozwija się w tym samym miejscu. Na tle prostej, łatwo wprowadzającej w japoński klimat scenografii (autorzy: Monika Graban i Radek Dębniak) rozkwitają barwne kimona, dominuje podkreślana lub tonowana światłem czerwień - symbol miłości i śmierci, rozgrywa się tragiczna historia młodziutkiej japońskiej gejszy Cho-Cho-San i amerykańskiego oficera; ścierają się dwie kultury, różne pojęcia uniwersalnych - wydawałoby się - wartości: miłości, wierności, honoru...

Egzotyczną smakowitość zawdzięcza "Madame Butterfly" przynajmniej w połowie warstwie muzycznej. Obok włoskiej kantyleny, snutej na tle impresjonistycznej niemal harmonii, wprowadził Puccini dosłowne cytaty z muzyki japońskiej i stylizacje oparte na egzotycznych skalach. Osiągnął efekt zachwycający melodyjnością, świeżością, sugestywnością.

- Chcemy malować pejzaże muzyką - zapowiadał przed premierą Jacek Boniecki, kierownik muzyczny przedstawienia i rzeczywiście zadbał o barwny, choć utrzymany w żelaznej dyscyplinie, muzyczny obraz. Operująca niewielkimi grupami brzmieniowymi orkiestra świetnie wywiązała się z trudnego zadania muzycznej charakterystyki wątków dramatycznych i postaci. Główny ciężar przekazu emocjonalnego opery spoczywa na nielicznej tu obsadzie solistów, w tym przede wszystkim na kruchych barkach tytułowej Madame Butterfly.

Fascynującą kreację tej postaci dała w sobotniej premierze Danuta Dudzińska-Wieczorek, artystka wielce muzykalna, wyczulona na sposób kształtowania dźwięku, bez trudu cieniująca jego barwy. Lekkim sopranem o subtelnym brzmieniu, jakże wdzięcznie nakreśliła postać delikatnej Japonki, dziewczyny nieco naiwnej, lecz wrażliwej. Wyśmienicie też, tak wokalnie, jak i aktorsko poradziła sobie z trudną - zwłaszcza głosowo - wewnętrzną przemianą Cho-Cho-San, przejściem od niewinnej radości do głębokiego bólu i rozpaczy. Hojnie i sprawiedliwie nagradzała publiczność Danutę Dudzińską po arii "Tam na wschodniej stronie" czy poruszającej scenie finałowej.

Ładnym dopełnieniem pod względem wokalnym i ekspresji postaci stał się występ Małgorzaty Borowik (Suzuki). Dźwięczny mezzosopran świetnie zestrajał się barwą z sopranem Madame Butterfly; czyściutko i błogo zabrzmiały obydwa głosy w "Duecie z kwiatami" w II akcie, a to wszystko w dynamice zamykającej się w różnych odcieniach piano!

Udaną partią jest też Pinkerton Krzysztofa Bednarka, choć jego silny tenor o dramatycznym zabarwieniu lepiej sprawdzał się w scenach o dużym ładunku emocjonalnym niż w delikatnych, lirycznych fragmentach. Postać dystyngowanego konsula Sharplessa z dużą klasą i kulturą wokalną odtwarza Andrzej Niemierowicz, ciepły baryton dobrze pasujący do charakteru tej roli.

Element niezłego aktorstwa charakterystycznego wprowadza w postać pośrednika Borys Ławreniw Goro. I jeszcze jedna barwa w tym japońskim obrazie - rzadko pojawiający się, lecz precyzyjnie śpiewający chór, bez którego nie byłaby tak piękna ostatnia scena II aktu - oczekiwanie Cho-Cho-San na Pinkertona. Autentyczne wzruszenie na widowni i owacyjne przyjęcie spektaklu przez premierową publiczność są chyba najlepszym dowodem na to, iż ciągle istnieje potrzeba tradycyjnego, ale świetnego warsztatowo wystawiania opery.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji