Artykuły

Taka stała scena jest niezbędna

- Widzowie oczekują takich spektakli, a Teatr Muzyczny w Rzeszowie jeśli powstanie nie będzie świecił pustką - mówi DARIUSZ DUBIEL, szef Estrady Rzeszowskiej.

Co przemawia za tą inicjatywą? Powinien być Teatr Muzyczny?

- Tak. Przeważa interes widza, który chce częściej oglądać operę, operetkę, musical bez konieczności wyjeżdżania do Krakowa, Lublina, Warszawy. Rzeszów, staje coraz większą aglomeracją, gdzie kształci się rzesza młodzieży. Jest nie do pomyślenia, by studenci uniwersytetu, przyszli nauczyciele, także wychowania muzycznego, czerpali wiedzę o teatrze muzycznym jedynie z podręczników i filmów. Tak samo, jak uczniowie szkół muzycznych, i cała młodzież, która się uczy.

Ale czy opera, a nawet musical, nie zestarzały się? Nadal znajdują fanów?

- W Europie i Stanach Zjednoczonych teatry muzyczne są zawsze pełne, a bilety na spektakle wysprzedawane naprzód często kilka miesięcy. Tak samo jest w Polsce, także w Krakowie, Bytomiu i Lublinie, skąd teatry muzyczne goszczą w Rzeszowie najczęściej, na zaproszenie Estrady Rzeszowskiej, na Rzeszowskiej Scenie Teatru Muzycznego w filharmonii. Już 12 lat rocznie prezentujemy w niej 12 spektakli muzycznych, raz w miesiącu jest to opera, operetka, balet, albo musical. Na pojedynczy spektakl w sali dla 800 widzów często brakuje biletów. W jego przerwie sprzedajemy je już na następną imprezę za miesiąc, idą w 60 - 70 proc. Rzeszów, to jakieś 80 proc. widowni. Stałych widzów gościmy zawsze z Łańcuta, Przeworska, Jarosławia, Nowej Dęby, Tarnobrzega, Sanoka, Iwonicza - Zdroju. Młodzieży bywa ok. 40 proc. O czym to świadczy? Że widzowie oczekują takich spektakli, a Teatr Muzyczny w Rzeszowie jeśli powstanie nie będzie świecił pustką.

Zupełnie inaczej wygląda musical w filharmonii, a w teatrze muzycznym, gdzie nie bywa zubożony scenograficznie, zaś oświetlenie, kulisy, zapadnie i wyciągi wzbogacają tylko jego walory. Ale, czy Rzeszów stać na taki teatr?

- To prawda, powołanie teatru muzycznego jest kosztowne. Dlatego proponuję, by powstał na bazie Filharmonii Rzeszowskiej, gdzie już jest zespół znakomitych muzyków. Łatwo też skompletować chór, zwłaszcza, że takowy już istnieje przy Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego i często już występuje w filharmonii w wielkim i trudnym repertuarze. Solistów można zatrudniać na kontrakty do konkretnego spektaklu, pozyskując bez trudu z renomowanych teatrów muzycznych w Polsce. Nieocenioną skarbnicą znakomitych głosów jest pobliski Lwów. Tamtejsi artyści mają nie tylko świetnie głosy, są również doskonale osłuchani we wszystkich partyturach światowych, i co tu kryć, są tani. Kwestią jest zatrudnienie baletu, który musi być stały i zawsze na miejscu. Ale to jest sprawa zatrudnienia 16 artystów, i tez nie ma z tym kłopotu, gdyż można po nich sięgnąć do Lwowa.

Czy o tym projekcie wiedzą już władze Rzeszowa i województwa? Filharmonia, która w jego realizacji miałaby do odegrania tak ważną rolę podlega marszałkowi woj. podkarpackiego.

- Mój projekt został wstępnie przedyskutowany przez prezydenta Rzeszowa i marszałka woj. podkarpackiego z udziałem Wergiliusza Gołąbka, szefa filharmonii. Dyr. Gołąbek zasięgnął ekspertyzy fachowców od akustyki, którzy uznali, że przebudowa estrady filharmonii dla potrzeb równocześnie teatru muzycznego, wprowadzenie kulisów i kotar naruszyło by jej wspaniałą akustykę. Dyr. Gołąbek rzucił ciekawą myśl by dobudować do filharmonii od ul. PCK nowy obiekt z przewiązką zawierający scenę z widownią dla ok. 500 widzów. Ta jego propozycja spotkała się z aplauzem i prezydent Tadeusz Ferenc, który jest wielkim entuzjasta powołania Teatru Muzycznego w Rzeszowie już zwrócił się o ekspertyzę architektoniczną, czy jest możliwa rozbudowa filharmonii w stroną ul. PCK i jakim kosztem?

Jak organizacyjnie by wyglądał taki Teatr Muzyczny? Z inicjatywy miasta utworzony przy filharmonii, która podlega województwu?

- Można sobie wyobrazić, że filharmonię jak do tej pory dotowałby marszałek województwa, a teatr muzyczny prezydent Rzeszowa. Obu instytucjami kierowałby dyrektor naczelny, który byłby odbiorcą i gospodarzem tych dotacji oraz zabiegałby o mecenasów. Natomiast i filharmonia i teatr muzyczny miałyby odrębnych szefów artystycznych i biura koncertowe, co oczywiste. Byłaby też jedna administracja i księgowość, a wspólni muzycy zarabialiby więcej.

I rzeczywiście, jest na to szansa?

- Zapotrzebowanie jest, zaangażowanie władz też, a projekt w sumie nie tak drogi. Estrada Rzeszowska przygotowała też inny projekt - euroregionalny, który dotyczy współpracy teatrów muzycznych Lwowa, Krakowa, Lublina, Bytomia między sobą i z Rzeszowem. Projekt został zaakceptowany i jako Estrada Rzeszowska dostaliśmy grant unijny na jego realizację. Ten projekt i grant to może wbrew przysłowiu ta jedna, a raczej dwie jaskółki, która wiosnę uczynią. Sprawiając, że za półtora roku rozpocznie pierwszy sezon rzeszowski Teatr Muzyczny!

***

Dariusz Dubiel - długoletni animator kultury związany z regionem Polski południowo - wschodniej. Dyrektor Estrady Rzeszowskiej, twórca w jej ramach Rzeszowskiej Sceny Teatru Muzycznego. Był szefem Miejskiego Ośrodka Kultury w Rzeszowie i Wojewódzkiego Domu Kultury w Tarnobrzegu. Absolwent filologii klasycznej w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz podyplomowych studiów reżyserskich.

Czy powinien być Teatr Muzyczny w Rzeszowie? "Nowiny" pomysłowi patronują. Czekamy na wypowiedzi Czytelników!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji