1200 wersów o zemście okrutnej i krwawej
Wiarołomna żona przy pomocy kochanka zabija męża, najpotężniejszego władcę Grecji. Po latach mężobójczynię zabija
córka. Tak Elektra mści się za ojca. Wszystko to w 1200 wersach.
Po komedii dell`arte ("Awantura w Chioggi") i komedii, nazwijmy ją farmerską ("Koniec początku"), w Teatrze Dramatycznym zobaczymy krwawy antyczny dramat. Dzieje Agamemnona i jego rodziny - "Elektrę" Eurypidesa - wziął na warsztat Jan Nowara, reżyser z Opola.
- To rzecz o zemście, cierpieniu i pamięci. Elektra jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej przejmujących portretów kobiecych w antycznej literaturze. Boleśnie strzeże pamięci ojca - opowiada Nowara. Tę rolę powierzył Dorocie Radomskiej.
- Granie Elektry to ogromna trudność. Tyle w niej namiętności, emocji - przyznaje aktorka. - Chciałam zdjąć ją z koturnów, zagrać tak, by nie przesmucić, nie przynudzić.
Opowieść o córce Agamemnona staje się pretekstem do ukazania wielkich namiętności ludzkich: miłości, nienawiści i żądzy zemsty, która odrzuca wszelką litość i wahania. Taka właśnie jest Elektra Eurypidesa - z poniżenia czerpie siły do zemsty. Ale Nowara poszedł odrobinę dalej. Powołał do życia postacie, których u Eurypidesa nie ma. Np. Apolla.
- Przyszło mi do głowy, że tych, co tkwią w niebiosach - antycznych bogów - nie można zostawić bezkarnymi. Przecież oni są po części sprawcami zemsty, pchają ludzi do zbrodni. Postanowiłem więc ściągnąć jednego z nich - Apolla. I postawić na jednej scenie z ludźmi - opowiada Nowara. - W jednym miejscu spotykają się więc ogarnięci namiętnościami Elektra i jej brat Orestes oraz ci, których podszept wiedzie do zemsty - cyniczny Apollo i łaknące krwi Erynie.
Apolla gra kobieta. Nowara powierzył tę rolę Jolancie Borowskiej.
- Nie kategorie płciowe o tym zadecydowały, ale rodzaj emanacji, jaki znalazłem u Joli. Nic więcej nie powiem - zobaczycie państwo sami - mówi reżyser.
Erynie - postacie fantastyczne (Monika Zaborska, Krystyna Kacprowicz i Justyna Godlewska) - zdaniem Nowary to swoiste "położne sumienia".
- Mają szarpać sumieniem bohaterów spektaklu. Przez moment zastanawialiśmy się, czy nie sprawić, by aktorzy znikali, jak to bywa przy postaciach fantastycznych, ale ostatecznie z praktyk magicznych zrezygnowaliśmy.
"Elektra", choć osadzona w konkretnych realiach historycznych, u Nowary nie jest wyraźnie umiejscowiona w konkretnym czasie i konkretnej przestrzeni. Twórcy twierdzą, że ma być to spektakl bardzo teatralny, jednocześnie współczesny. Przynajmniej jeśli chodzi o emocje.
- Chodzi o pokazanie psychologii. Elektra jest poza światem, poza życiem. Jej świat się zawalił. To wszystko chciałam przemycić w scenografii i kostiumach - mówi Magdalena Gajewska, scenografka. - Dlatego też nie chciałam akcji spektaklu umieszczać w konkretnej przestrzeni. Przestrzeń jest tu otwarta, naturalna. Właściwie nie ma w niej nawet elementów architektonicznych. W zamian za to żywioły: ogień, powietrze, woda, ziemia...
Nowara tekst Eurypidesa skrócił o jakieś 300 wersów (wszystkich jest 1500). Nie naruszył jednak poezji antycznego wiersza.
Dla kogo jest spektakl?
Radomska: - Dla wrażliwego człowieka. Wrażliwego na cierpienie i na teatr.