Wejdą na pole minowe
Czy Cyrano jest mężczyzną, który potrafi kochać tylko wymyślony ideał, a nie prawdziwą kobietę? XIX-wieczną komedię Edmonda Rostanda "Cyrano de Bergerac" z klasyki dramatu, wielokrotnie ekranizowaną, będą mogli obejrzeć legniccy widzowie. Już w niedzielę [18 stycznia] o godz. 19 w legnickim teatrze odbędzie się premiera tej sztuki.
W oryginalnej wersji Rostanda komedia opowiada o życiu długonosego Cyrano de Bergeraca, doskonałego mówcy, mistrza sentencji i anegdoty, a także dzielnego szlachcica, który zakochuje się w swojej kuzynce Roksanie. Niestety, kompleks długiego nosa wstrzymuje go od okazania uczuć. Robi to jednak, ale w bardzo specyficzny sposób, pisząc wspaniałe miłosne listy w imieniu swojego młodszego kompana Christiana, ale tym samym... rozkochuje w nim kobietę, którą sam kocha.
W legnickiej adaptacji to jednak nie długi nos będzie problemem bohatera. - Dla nas Cyrano to typ idealisty, człowieka, którego paraliżują marzenia. Postaramy się wspólnie poszukać powodów jego szlachetnej klęski. Być może jej źródła tkwią w tym, że należy do mężczyzn, którzy potrafią kochać jedynie wymyślony ideał, a nie konkretną kobietę? - spekuluje Leszek Bzdyl [na zdjęciu], jeden z dwóch - obok Krzysztofa Kopki - reżyserów spektaklu. Obydwaj artyści współpracowali już z legnicką sceną.
Dlaczego Leszek Bzdyl (gdański tancerz, choreograf, aktor, reżyser i szef Teatru Dada von Bzdülöw) oraz Krzysztof Kopka (wrocławski teatrolog, dramaturg i reżyser) wybrali akurat tę historię?
- Zmierzenie się z tą sztuką to wchodzenie na pole minowe, do tego takie nafaszerowane wieloma rodzajami min. Nie wiemy przecież czy kod kulturowy i językowy sztuki z końca XIX wieku będzie atrakcyjny dla pokolenia początku wieku XXI. To wielkie wyzwanie, jak z jednej strony uszanować tekst, a z drugiej podejść do niego bez czołobitności. Na pewno warto spróbować, bo "Cyrano de Bergerac" ponad wszelką wątpliwość należy do nielicznych teatralnych mitów - uzasadnia Leszek Bzdyl.
- Dziś taki wybór repertuarowy to także teatralna manifestacja wyjścia z dramaturgicznego mainstreamu, który stawia na współczesność, doraźność i publicystyczne walory tekstu. W tej sytuacji kontakt ze świetnie napisaną historią to przyjemność, najeżona jednak pułapkami, bo z teatralnymi realizacjami tej sztuki różnie bywało. Z pewnością nie jest to samograj, ale sztuka wybitnie trudna i wiele wymagająca - zwłaszcza od aktorów - ocenia Krzysztof Kopka.