Na tym też trzeba się znać
Czy popularny aktor Marek Perepeczko otworzy restaurację w naszym mieście?- co sugeruje w rozmowie z byłym dyrektorem Teatru im. Mickiewicza, Tadeusz Piersiak.
Tadeusz Piersiak: Mieszka Pan w Częstochowie, więc pewnie bywa w naszych restauracjach czy kawiarniach, w nich podejmuje przyjaciół. Gdzie można Pana spotkać?
Marek Perepeczko: Są trzy takie miejsca-bardzo różne. To cukiernia Consonni przy ulicy Dąbrowskiego, gdzie dają bardzo dobrą kawę i gdzie mogę dać upust wrodzonemu łakomstwu. Przyjaciół zapraszam, choć coraz rzadziej, do restauracji chińskiej Stacherczaka - jak zwykło się mówić, choć właściciel jest już inny. A tak całkiem sam jadam obiady w pewnym lokalu na Lisińcu, gdzie jest domowa kuchnia i gdzie właściciele robią wszystko, żeby mnie utuczyć.
Czy częstochowskie lokale odbiegają poziomem od warszawskich, paryskich?
- Paryskich - tu mnie Pan rozśmieszył. Wyznać muszę, że nie jestem bywalcem, a to z troski o swoją wagę. Muszę się ograniczać w jedzeniu, a pokus tak dużo. Ale są oczywiście lokale w Warszawie, które odwiedzam. Jadam w karczmie otwartej koło mnie i koło komendy policji, z którą sąsiaduję. Teraz byłem na kolacji w Sheratonie. I zapewniam częstochowian, że mogą pozbyć się wrodzonego prowincjonalizmu. Warszawskie lokale wcale nie odbiegają poziomem od częstochowskich.
A nie myślał Pan, żeby wykorzystać swoją popularność, sympatię częstochowian i otworzyć u nas swoją knajpkę?
- Tu mi Pan poddał pomysł, który przemyślę. Bo do tej pory jakoś na to nie wpadłem. Ale też wiem, że paru kolegów z branży próbowało i wycofali się z tego. Okazało się, że prowadzenie knajpy to nie taka łatwa rzecz. Na tym też trzeba się znać.