Prawdziwy pokaz mody w operze
W "My Fair Lady" na scenie zobaczymy ponad 200 niepowtarzalnych strojów zaprojektowanych przez Barbarę Ptak. Do ich przygotowania wykorzystano prawie trzy kilometry tkanin, dwa tysiące metrów ozdobnych taśm oraz ponad tysiąc ozdób: piór, kolczyków, koralików. Każdy z projektów wykonała własnoręcznie kostiumolog Barbara Ptak, a w życie wprowadzili je pracownicy pracowni krawieckich Opery Nova - pisze Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.
- Gdy pierwszy raz zobaczyłem projekty kostiumów do "My Fair Lady", zajmowały wszystkie biurka, krzesła, fotele i całą podłogę w jednym z gabinetów - wspomina Maciej Figas, dyrektor Opery Nova. - Coś takiego przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Zliczyliśmy, były ich ponad dwie setki, a każdy niepowtarzalny.
Każdy z projektów wykonała własnoręcznie kostiumolog Barbara Ptak, a w życie wprowadzili je pracownicy pracowni krawieckich Opery Nova. Na stołach przez całe lato piętrzyły się bele materiałów sprowadzanych z polskich fabryk oraz buty przygotowane specjalnie dla każdego z występujących w Katowicach.
- Chciałam, żeby moje kostiumy spełniały dwie funkcje. Mają być wygodne i zarazem ładnie wyglądać na sylwetce i scenie - mówi Barbara Ptak. - Choć korzystam z tradycyjnych tkanin i odwzorowuję londyńską modę z początku XX wieku, nie obyło się jednak bez odrobiny szaleństwa. Pozwoliłam sobie na nie, projektując ogromne kapelusze.
Czarno-białe nakrycia głowy, których średnica sięga miejscami metra, będą główną ozdobą sceny wyścigów konnych Ascot.
- Bardzo się ucieszyłam, gdy reżyser zaproponował taką kolorystykę w jednej z najważniejszych scen zbiorowych - wspomina Ptak. - Wiedziałam, że ma świadomość, jak wspaniały efekt można uzyskać przy takim połączeniu. Wyścigi w Ascot po dziś dzień są wyzwaniem dla każdej szanującej się damy, która chce pochwalić się wyszukanym wzorem kapelusza. Do tego dochodzi jeszcze wspaniała suknia. Nie mogłam stworzyć dwóch takich samych - która kobieta chciałaby zobaczyć w swoim otoczeniu inną damę w identycznej kreacji?
Najczęściej, bo aż osiem razy, przebierać się będzie główna bohaterka - to w strojach Elizy najlepiej ukaże się fizyczna przemiana ze zwyczajnej angielskiej kwiaciarki w prawdziwą elegantkę, a także upływający czas akcji. Ci, którzy widzieli już stroje przygotowane przez Barbarę Ptak do poprzedniej jej realizacji "My Fair Lady", na pewno będą mile zaskoczeni. O ile w Gliwickim Teatrze Muzycznym stroje były zwiewne, nieco przezroczyste - teraz będzie kolorowo, miejscami monochromatycznie, a na pewno strojnie.
- Nie czerpię z poprzednich produkcji. Wierzę, że czas pracuje na korzyść twórców. Plastyk musi być czujny na nowinki, ale nie potrafi drugi raz pokazać identycznej rzeczy - zaznacza. - Na scenie zobaczymy jeden z najciekawszych okresów w modzie. Upodobałam sobie te zwężające się ku dołowi suknie i szerokie kapelusze powiększające głowę i zaznaczające wyraźnie sylwetkę przypominającą ołówek. Dość szybko poczułam, że chcę tym razem pokazać na scenie, jak można poruszać się w strojach z lat 1911, 1912 i 1913.
Na scenie zobaczymy kolorowe stroje mieszkańców Londynu, obok żorżet na wielkim balu - błyszczące, lejące materiały z drobinkmi odbijającymi się w świetle żyrandoli.