Przepadły miliony na operę
Urząd marszałkowski stracił 6,5 miliona złotych, które miały pomóc w wykończeniu budynku opery podlaskiej. Już wcześniej było wiadomo, że te pieniądze przepadną, bo i tak wykonawca nie zdążyłby ich wydać - wyjaśnia Bogusław Dębski, wicemarszałek województwa.
Starania na nic
Przypomnijmy, że o te 6,5 mln złotych w ubiegłym roku zabiegali wszyscy: od zarządu województwa po parlamentarzystów. Wszystko po to, aby jak najmniej obciążać budżet województwa podlaskiego.
- Wtedy nikt nie mógł przewidzieć, że lista projektów kluczowych, które będą współfinansowane z pieniędzy unijnych zostanie zatwierdzona dopiero pod koniec lutego - tłumaczy Bogusław Dębski. - Na tej liście znajduje się także wykończenie opery. Dlatego wcześniej nie mogliśmy ogłosić przetargu.
Fakt, lista była w lutym, ale władze województwa przetarg ogłosiły dopiero w maju. A 6,5 mln złotych trzeba było wykorzystać do 30 czerwca. - Nawet gdybyśmy ogłosili przetarg wcześniej, to procedury są tak skomplikowane, że wykonawca tych pieniędzy nie zdążyłby wydać - twierdzi Dębski.
Wykonawca nieznany
A kończyć budowę chce aż pięć firm z Polski i z zagranicy. To jest łakomy kąsek dla przedsiębiorców, bo ostatni etap będzie kosztować w sumie ponad 125 mln zł.
Do tej pory operę budował Warbud, który zakwalifikował się także do drugiego etapu przetargu na wykończenie budynku. Udało się to także firmie Budimex, Strabag i dwóm konsorcjom Mostostalu: z hiszpańską firmą z Madrytu i z Mega SA.
Rozstrzygnięcie przetargu miało nastąpić na początku czerwca. Ale ostatecznie komisja zwycięzcę wyłoni dopiero w najbliższy piątek. Jeśli nie będzie żadnych protestów pozostałych uczestników przetargu, to prace budowlane ruszą jeszcze w wakacje. Budowlańcy muszą przede wszystkim zbudować konstrukcję do utrzymywania zielonej elewacji opery oraz wyposażyć i wykończyć jej wnętrze. Wszystko ma być gotowe do 2011 roku. A o zwycięstwie w przetargu jak zwykle zdecyduje cena. Teraz, kiedy władze województwa straciły pieniądze, ma to jeszcze większe znaczenie.
Poproszą ministra jeszcze raz
Marszałek Dębski nadal jest jednak optymistą i zapowiada, że zarząd województwa postara się pieniądze odzyskać. - Będziemy prosić ministra finansów, aby te 6,5 miliona złotych wpisał na przyszły rok - mówi Dębski. - O pomoc poprosimy także naszych posłów.
Minister może, ale nie musi tych próśb wysłuchać. Wtedy 6,5 mln musi znaleźć marszałek w budżecie województwa. - To nieodpowiedzialne działanie ze strony zarządu - krytykuje Karol Tylenda, radny wojewódzki z PiS. - Budowa opery nie jest tania. Liczy się każdy grosz, a zarząd traci w bezsensowny sposób miliony.