Boniecki może odejść?
Wicemarszałek Mirosław Złomaniec (SLD) każe prostować prawdziwe informacje dyrektorowi Teatru Muzycznego Jackowi Bonieckiemu [na zdjęciu], a w sejmiku mówi się coraz głośniej, że chce go odwołać. Powodem może być zatrudnienie przez dyrektora własnej matki, żony byłego wiceprzewodniczącego sejmiku Konrada Rękasa i jej brata.
Boniecki przyszedł we wtorek do "Gazety" z przesłaniem: "Wyślę do Was sprostowanie, ale proszę: nie publikujcie go". A wszystko za sprawą wypowiedzi, której udzielił "Gazecie" dwa dni wcześniej. Stwierdził w niej, że wicemarszałek województwa Mirosław Złomaniec po przyjściu w ubiegły wtorek na kontrolę do Teatru Muzycznego sprawdzał listy obecności. - Marszałek zareagował od razu. Kazał napisać Bonieckiemu wyjaśnienie i sprostować informacje zamieszczone w "Gazecie" - mówi jeden z pracowników Teatru Muzycznego.
Informację o przeglądaniu list obecności przez Złomańca przedstawił "Gazecie" także dyrektor lubelskiej filharmonii Mirosław Ziomek. Jemu marszałek także kazał wysłać sprostowanie. Do tej pory nie dotarło ono do "Gazety".
- Wicemarszałek zbiera informacje, żeby przygotować sobie możliwość dyscyplinarnego zwolnienia pracowników. Będzie polował na dyrektorów i kadrę kierowniczą - twierdzi odsunięta od kultury członek zarządu województwa Agnieszka Kowal, z którą blisko współpracował Boniecki.
W tej chwili w teatrze trwa kontrola Urzędu Marszałkowskiego, szykuje się następna. Niektóre informacje trafiające na biurko marszałka mogą okazać się dla dyrektora teatru wyjątkowo niewygodne. Boniecki zatrudnia w swojej placówce żonę byłego przewodniczącego sejmiku Konrada Rękasa (zajmuje się marketingiem), jej brata (jest portierem) i własną matkę (która także pracuje w dziale marketingu). - Boniecki ma kontrakt jeszcze na kilka lat. Jego wcześniejsze zwolnienie w zwykłym trybie byłoby kosztowne. Dlatego zarząd spróbuje znaleźć na niego jakiegoś haka, żeby można go było zwolnić dyscyplinarnie - mówi były wiceprzewodniczący sejmiku Konrad Rękas.
Zaprzecza temu marszałek województwa Henryk Makarewicz: - Wysłaliśmy kontrolę do teatru, bo mamy pewne sygnały o nieprawidłowościach finansowych. Chcemy to po prostu sprawdzić. To nie żadna nagonka na szefa teatru, jest dobrym fachowcem i nie zamierzamy się z nim rozstawać.