Artykuły

Co by było gdyby…

Ironia tytułu pracuje dziś bardziej jednoznacznie. Trochę straciła głębię. Audiencja, której kierownik Browarnik (Krzysztof Tysnarzewski) udzielił dysydentowi podwładnemu Wańkowi (Jerzy Mularczyk) inne ma cienie i barwy, w innych miejscach śmieszy. Ta pierwsza w Polsce w roku 1981 grana z Wernisażem i Protestem na scenie warszawskiego Teatru Powszechnego wywoływała emocje podszyte polityką. Havel zamiast kłaniać się po warszawskiej premierze, spacerował po celi w Pradze. Propozycja Browarnika współpracującego z czechosłowacką bezpieką brzmiała jak prowokacja, wystawiająca na próbę uczciwość, wiarę i konsekwencję.

Dziś na scenie Piwnicy Świdnickiej pachnie sztucznością, a moralne przesłanie wydaje się banalne. Ciekawiej by było i zabawniej, gdyby Waniek zgodził się pisać sam na siebie te donosy do bezpieki, bo dowcipy same by się mnożyły. Kombinator, donosiciel i pijak budzi większą sympatię niż sztywny dysydent. Aktorzy wywiązali się z zadania, choć bez fajerwerków. Mieli słabe głowy, co może bywa śmieszne, ale i płytsze.


Nowy Teatr — V. Havel Audiencja, reż. Michał Białecki, premiera — listopad 2003

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji