Loli żal
"Dziś wieczorem: Lola Blau" w reż. Andrzeja Ozgi w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
"W przedwojennym wiedeńskim kabarecie, a nawet kabareciku nie mogło być jak w domu poprawczym dla niegrzecznych dziewczynek. Strój i wystrój musiał robić wrażenie, przyciągać wzrok.
Ale kiedy przed publiczność wychodzi Mistrz Ceremonii (aktorsko wart braw Grzegorz Pawlak) i ma na sobie wyszfejsowany frak z dyskretnie przedłużonymi rękawami, oraz buty, jakich nie wzięliby do domu pomocy społecznej, to w taki kabaretowy świat nie chce się wchodzić.
Potem jest już tylko coraz gorzej. Bohaterka kameralnego musicalowego widowiska Georga Kreislera Dziś wieczorem: Lola Blau przebiera się co chwilę, za to w stroje z coraz głębszych czeluści szmateksu. Scenograf Maciej Kubicki tak przejął się faktem, że to o żydowskiej artystce, która musiała uciekać z Austrii, że nie śmiał podkreślać jej kolejnych etapów kariery.
Tymczasem w foyer Teatru Powszechnego gdzie odbywają się kabaretowe przedstawienia widz siedzi bardzo blisko wykonawców. Do tego na niewygodnych krzesłach, a więc kiedy spektakl odrzuca estetyką i pozorami dramaturgii (nie bardzo udały się reżyserskie starania Andrzeja Ozgi) wtedy robi się nudnawo. Tytułowa Lola - utalentowana i sprawdzona na scenie kabaretowej Olga Beata Kowalska - mierzy się z koncepcją widowiska, które nie daje szans zdobycia widowni.
Ani estradowa kariera, ani los bohaterki nie koncentrują uwagi. Najdobitniej i w kabaretowym stylu swoją obecność zaznaczył tylko towarzyszący aktorom zespół muzyczny. Szkoda Loli...".