Giertych jest wielki
- Czytaliśmy zakazaną literaturę przy drzwiach zamkniętych w świetnym gronie: Bareja, Łomnicki, Morgenstern. Przy wódeczce oczywiście, dla odwagi. Takie podwójne życie niesłychanie rozwija młode dusze, daje pożywkę umysłom. Wykluczenia i zakazy to najlepszy mechanizm tworzenia nowoczesnych elit intelektualnych - Kazimierz Kutz komentuje nowy projekt lektur szkolnych.
Anna Żebrowska: Czy ma Pan najnowsze wieści z kręgów politycznych? Minister Giertych usuwa z programu lektur szkolnych Gombrowicza, Witkacego, Conrada, Dostojewskiego, Herlinga-Grudzińskiego...
- Kazimierz Kutz [na zdjęciu]: Dlaczego tak późno?! Pan minister jako człowiek kompetentny wie, że zła literatura może dzieci okaleczać. Weźmy Conrada, ten wstręciuch zostawił ojczyznę w potrzebie. A przecież pochodził z porządnej rodziny, herbu Nałęcz, rodzice zesłani za walkę z caratem w głąb Rosji. Ale sam był zaprzeczeniem patriotyzmu.
- Wuj Conrada Stefan Bobrowski był jednym z przywódców powstania styczniowego.
- Siostrzeniec zaś zdrajcą, języka polskiego się wyrzekł! Nazwisko Korzeniowski zmienił na Conrad.
- Albo Gombrowicz...
- Ależ to pedał i szyderca! Kpił ze wszystkich świętości narodowych, powinien być kategorycznie zakazany. Po całym świecie opowiadał o polskiej wtórności i głupocie, jakby to były nasze cnoty narodowe. Bezwstydnik.
- Kpił ze Słowackiego.
- Niedopuszczalne, karygodne! Tak samo Witkacy: seks, alkohol, narkotyki. Sztandarowy demoralizator, zgnilizna moralna. Kolejny szyderca z polskości, z narodowego ducha. A na dodatek samobójca.
- Dostojewski też żaden przykład dla młodzieży - jego bohater zabił staruszkę siekierą!
- Są i poważniejsze zarzuty: nikt z Rosjan tak nie nienawidził Polaków jak Dostojewski. Użył całego swego talentu, by zaszczepić Rosjanom tę nienawiść.
- Wykreślić go czy od razu spalić?
- Jak najbardziej! Przecież fascynował się mordercami, prostytutkami, alkoholikami, hazardzistami... Grzech i wszystkie możliwe zboczenia - to go podniecało. Pan minister trafnie wyłowił z podręczników degeneratów.
- Ale Goethe? Czym Goethe zasłużył na to towarzystwo?
- Jak to czym - był Niemcem!
- Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz?
- Niemiec i wolnomularz! Poza tym wyniki testów w podstawówkach wskazują, że Goethe jest za trudny dla polskich dzieci. Mam wrażenie, że sam minister nudził się przy Goethem, a władza lubi swoje upodobania przenosić na podległy jej resort.
- Pan sądzi, że minister czytał Goethego?
- Myślę, że robi to co wieczór, traktuje go jako środek nasenny... Zastanawiam się tylko, kto zajmie miejsce gorszycieli? Kto będzie budził dumę narodową. Czyżby znowu Henryk Sienkiewicz?
- Ponoć w parze z Janem Dobraczyńskim.
- O, słusznie! Wreszcie jakiś prawdziwy katolik i bezpartyjny - jak minister Giertych.
- Dobraczyński przed wojną był narodowcem, w stanie wojennym przewodniczył fasadowemu PRON [Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego].
- Zaiste mądrość i przenikliwość ministra wyrasta z samych jąder narodu polskiego. Ale coś niecoś minister przegapił.
- Co?
- Taka Marysia Konopnicka. Wspaniała, żarliwa patriotka, ale gdyby pogrzebać w biografii... Wprawdzie po bożemu urodziła z dziesięcioro dzieci, jednak porzuciła męża. I sama zarabiała piórem na tę czeredę, niczym jakaś feministka.
- Mąż był nieudacznikiem.
- To dopiero IPN sprawdzi.
- Zatem popieramy pomysł ministra Giertycha?
- To największy minister edukacji od czasu istnienia takiego ministerstwa.
Ja mu zazdroszczę wszystkiego, nie tylko wzrostu. Jest piekielnie wrażliwy na seks, zwłaszcza męski. Wymyślił imponujący program propagandy homoseksualizmu i zapewnił mu ogromną reklamę. Lambda i Kampania przeciw Homofobii z czasem wystawią Giertychowi pomnik, kwiaty będą składać. "Największemu propagatorowi odmienności" - napiszą na wieńcu. Aż miło patrzeć, jak geniusz polskiego nacjonalizmu sielankowego z miesiąca na miesiąc ujawnia lwi pazur.
- Pan ma dzieci w wieku szkolnym?
- Mój najmłodszy syn idzie właśnie do liceum, a młodsza córka złożyła maturę.
- Maturę nie wolną od trucicieli literackich?
- Uczyła się w bardzo liberalnej szkole.
- Pana młodszy syn już pójdzie świetlaną drogą, nie potykając się o Witkacego i Gombrowicza.
- Nie jestem pewien. Pan minister wprawdzie bardzo się stara, ale wprowadzenie takiego programu musi potrwać. Może synowi uda się jakoś przefarcować?
- Proszę mu jednak czytywać Dobraczyńskiego.
- Oczywiście, że go uświadomię, dziękuję, że pani zadzwoniła. Z tego, co obserwuję, atmosfera powoli przypomina lata komuny. Myśmy też prowadzili podwójne życie, Gombrowicz w szkole filmowej był zakazany, można było za niego wylecieć ze studiów. Na naszym roku, gdy już lepiej się poznaliśmy, zakładaliśmy tajne grupy czytelnicze.
- Tajne komplety?
- Czytaliśmy zakazaną literaturę przy drzwiach zamkniętych w świetnym gronie: Bareja, Łomnicki, Morgenstern. Przy wódeczce oczywiście, dla odwagi. Takie podwójne życie niesłychanie rozwija młode dusze, daje pożywkę umysłom. Wykluczenia i zakazy, proszę pani, to najlepszy mechanizm tworzenia nowoczesnych elit intelektualnych. Giertych jest wielki!