Melancholijnie o eutanazji
Przedstawieniem "Zabij mnie" opolski teatr kontynuuje cykl nowej dramaturgii na swojej scenie i mam wrażenie, że tym razem mocno poruszył widzów, choć nie bardzo wiadomo, czy tematem eutanazji, czy raczej jego kabaretowym ujęciem.
Na scenie trzy łóżka, na dwóch leżą dwaj mężczyźni, pacjenci, starszy z rozpoznaniem - zblazowanie chroniczne, młodszy - malarz, odtrącony od świata, z kompleksem van Gogha. W nowoczesnej klinice, niczym z reklamówki, czekają na końcowy zabieg, za który sporo zapłacili. Dba się tu o dobre samopoczucie pacjentów, próbuje się ich rozśmieszać w czasie codziennych obchodów ordynatora, zawsze promiennego, tryskającego energią i dowcipem. O dobre samopoczucie pacjentów dba także ponętna pielęgniarka (Beata Wnęk-Malec).
Puzzle kontrastów
Przedstawienie, zgodnie z tekstem dramatu, budowane jest na zasadzie puzzli układających się w pary kontrastujące ze sobą. Rolę starszego pacjenta gra Michał Świtała, trochę szorstki, trochę cyniczny, może jednak zbyt ciepły i dowcipny, abyśmy uwierzyli w jego nieuleczalną chorobę. Komediową postać malarza Michał Majnicz obdarzył bogatą skalą emocji: delikatnością, czułością, pozorną bezradnością i pogodną, melancholijną, komiczną słabością. Wyrazista rola zagrana delikatnymi środkami aktorskimi.
Druga para aktorska to ordynator - wzorcowy model nowoczesnego menedżera zagrany przez Grzegorza Minkiewicza oraz jego podwładny - młody lekarz, jeszcze z sumieniem, zagrany przez Macieja Namysłę.
Elżbieta Piwek i Waldemar Kotas brawurowo zagrali niczym w klasycznej farsie role rodziców młodego malarza, wnosząc do przedstawienia śmiech raczej beztroski. Świetna scena bawiąca zarówno aktorów, jak i widzów! W postać kobiety wcieliła się, wypada tak powiedzieć, Grażyna Rogowska. Aktorka wniosła do przedstawienia ekspresyjny akcent tragizmu, na moment ze sceny zabrzmiał ton serio, dzięki czemu i Michał Majnicz mógł ujawnić liryczną oraz współczującą stronę kreowanej przez siebie roli.
Wyczucie dramaturga
Marek Modzelewski, lekarz, dramaturg, założyciel grupy teatralno-kabaretowej, powiada, że nie chce łamać barier tematycznych czy estetycznych, ani walczyć ze stereotypami. Dodajmy za niego: ma znakomite wyczucie tematów modnych, tego, co na topie, jak np. klonowanie i eutanazja.
Albertowi Camus konieczna była cała mitologia grecka z Prometeuszem, Syzyfem, Księga Rodzaju z Kainem i Ablem, i w dodatku filozofia, aby uzasadnić pytanie, czy odmowa życia, czy odmowa samobójstwa. Witkacy stworzył kabaret metafizyczny dla swego lęku przed nicością, zaś Marek Modzelewski, chyba zdolniejszy od nich, postawił na kabaretowy dowcip, przewrotną inteligencję i w dodatku wygrał plebiscyt publiczności na festiwalu sztuk odważnych. Czyż może być lepszy dowód wyczucia czasu: bohaterowie dramatu stracili wiarę w sens przebywania na tym świecie, a medycyna może im to ułatwić! Gdyby ktoś miał wątpliwości, jak w oświeceniowej komedyjce autor przydziela bohaterom nazwiska mówiące. Zły lekarz ordynator nazywa się Pawulon, lekarz-idealista - Panadol. Naprawdę nie można autorowi zarzucić oderwania od życia! Zna je, jak wszyscy karmieni codzienną papką telewizyjnych wiadomości. Wie też, że nie wolno widza przemęczać - trzeba od razu wskazać czarny i biały charakter. Szydzę - tak, bo chcę zostać w tej mniejszości, która w sztuce szuka miejsca na niedopowiedzenia i w dodatku ma takie staroświeckie przekonanie, że zostawmy na wszelki wypadek kilka spraw, które nie podlegają kpinie.
Czy teatr pomógł dramatowi w dotarciu do widza? Sądzę, że tak, zwłaszcza dzięki dystansowi reżysera w stosunku do tekstu, co wyczytać można z jego przedpremierowej wypowiedzi, a także dzięki rezygnacji z naprawdę zbyt płaskich dowcipów - myślę tu o nazwiskach mówiących. Ślad ich został jedynie w redakcji programu.
Zamierzałem zakończyć recenzję konceptem, polecając przedstawienie melancholijnej komedii Marka Modzelewskiego widzom, bo szybko o niej zapomną. Sądząc z reakcji publiczności, polecić ją warto dlatego, że choćby na chwilę zmusza widzów do wymiany odczuć i myśli. Udało się to i młodemu autorowi, i wykonawcom - reżyserowi i aktorom.