Artykuły

Babińska z „Elektrą” w tle

Jeśli miało być groteskowo, to było za poważnie. Jeśli jednak miało być poważnie, to momentami było za groteskowo. Nie jest to jednak przedstawienie złe, bo rewelacyjnie wręcz zagrała w nim Irmina Babińska. Ale też nie jest to przedstawienie udane, ponieważ pozostali aktorzy wypadli blado. A i pomysłu na spektakl chyba zabrakło.

Rozczarowała zwłaszcza grająca Elektrę Lidia Filipek. Stworzona przez nią postać była niejednorodna; eklektyczna, czasami nawet kabaretowa. Rola Elektry zbudowana została na zasadzie epizodów, toczyła się od gagu do gagu. Utrudniało to zrozumienie motywów jej postępowania. Podobnie zresztą nie najtępiej wypadła Małgorzata Osiej-Gadzina (Chryzotemis) — za mato mówiła, za dużo krzyczała. Szczerze jednak trzeba przyznać, że poła do popisu wielkiego nie miała.

Na tym tle wręcz kreację stworzyła Irmina Babińska. Już od pierwszego jej wejścia (a właściwie „wtoczenia”) na scenę wiadomo było, że to ona nieść będzie spektakl. Klitajmestra była przekonująca; oszczędna, wręcz matematycznie dokładna w każdym geście i w każdej pozie. Wypowiadane przez nią słowa miały wiarygodność. Tylko ona nie ślizgała się po roli.

Trudno cokolwiek powiedzieć o Andrzeju Kępińskim. Orestes był bowiem w spektaklu postacią marginalną.

Być może nie najlepsze role jeleniogórskich aktorów wynikały z braku pomysłu na realizację przedstawienia. Maja Kleczewska, krakowska reżyserka, sztukę oparła na kilku oderwanych od siebie scenkach. Później chyba zdała sobie sprawę, że rozłazi się ona w szwach i trzeba ją czymś „skleić”. Wymyśliła więc, rekwizyty, którymi bohaterowie raz po raz zadziwiali widzów. A to Elektra ni stąd, ni zowąd kilkakrotnie przemierzała scenę z rzutnikiem pod pachą (i plączącym się jej przy nogach wężem od odkurzacza), a to Klitajmestra rzucała kamieniami, a to znów Elektra trafiała lotkami do tarczy (swoją drogą, nieźle jej to szło). Elektra w pewnej chwili dokonała nawet nie lada wyczynu: uwiesiła się nogami na lampie i huśtała na niej w tej iście cyrkowej pozie. Kto jednak powie, po co to uczyniła?

Elektrę można obejrzeć, ale nie należy się po niej zbyt wiele spodziewać. Warto jednak udać się do teatru, by podziwiać grę Irminy Babińskiej.


Teatr Norwida w Jeleniej Górze: Elektra Hugo von Hofmannsthla w reżyserii Mai Kleczewskiej. Elektra — Lidia Filipek, Klitajmestra — Irmina Babińska, Chryzotemis —Małgorzata Osiej-Gadzina. Scenografia — Marta Szepietowska, muzyka — Paweł Kolenda, premiera na Scenie Studyjnej 21 stycznia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji