Święto mistrza sceny
Premierą "Obrony Sokratesa" świętował w piątkowy wieczór 40-lecie pracy artystycznej Ireneusz Kaskiewicz [na zdjęciu], znakomity aktor słupskiego Nowego Teatru. Podczas benefisu nie zabrakło artystycznych prezentów dla jubilata i świetnej zabawy dla publiczności.
Słupska "Obrona Sokratesa", niestety, nie może rzucić widowni na kolana. W spektaklu gra, a właściwie jest, aż siedem osób. Aktorzy wypowiadają po kilka zdań, a potem przez godzinę siedzą na scenie, nie robiąc kompletnie nic. Są jedynie niemym tłem dla Sokratesa. Lepiej chyba by było zrobić z "Obrony..." monodram. Niepotrzebny jest też długi wstęp o czasach, w jakich żył Sokrates, jego filozofii i demokracji. O okolicznościach śmierci najwybitniejszego filozofa starożytności wie przecież każdy, kto skończył szkołę ponadgimnazjalną.
Premiera była jednak tylko wstępem do benefisu, który okazał się znakomitą zabawą tak dla jubilata, jak i dla publiczności. Do słupskiego teatru Rondo w piątkowy wieczór przyjechali przyjaciele Ireneusza Kaskiewicza z teatrów z całej Polski. Były życzenia dla jubilata, wspomnienia i anegdoty. - Na premierze "Romea i Julii" Irek szalał na scenie, stwarzał zagrożenie podczas pojedynków na sztylety - wspominał prof. Waldemar Wilhelm, wykładowca Ireneusza Kaskiewicza z łódzkiej filmówki. - Stojąc na scenie, na belce zrobił nawet stójkę. Publiczność szalała z zachwytu, a ja zamarłem z przerażenia.
Z kolei projektantka kostiumów Anna Bobrowska-Ekiert zdradziła, jak trudno skompletować garderobę dla beneficjenta. Wszystko dlatego, że Ireneusz Kaskiewicz potrzebuje butów w rozmiarze 48!
Przyjechali również przyjaciele aktora z lat szkolnych.
- Razem z Irkiem w liceum byliśmy w kółku dramatycznym - mówiła Mirosława Mikietyńska. - On zawsze wspaniale śpiewał. Był świetnym kolegą, nic dziwnego, że dziewczyny się w nim kochały.
Był też czas na muzyczne prezenty dla beneficjenta. "Bo w tobie jest seks" zaśpiewała Hanna Piotrowska. Piosenki o, i dla Ireneusza Kaskiewicza wykonali również pozostali aktorzy Nowego Teatru i chór Moniki Zytke. Burzę oklasków dostała Ewa Konstanciak, która zaśpiewała... po japońsku. Były też i tańce. W prezencie dla jubilata Jagoda Możdżer wykonała m.in. indonezyjski taniec pawia. Na finał z ogromnym tortem wjechała Marilyn Monroe, czyli Emilia Siemaszko.