Do trzech razy sztuka
Historyczna
Janusz Teodor Dybowski napisał sztukę o strajku szkolnym w roku 1905. Są w niej dobrzy i źli Polacy, dobrzy i źli Rosjanie, szef ochrany i stary liberał, matka — proletariuszka, bohaterscy uczniowie i szlachetne uczennice. Umówiony dzień jest rzadkim połączeniem wszystkich banałów na raz: banału psychologicznego, banału patriotycznego i banału socjalistycznego. Sympatyczny w tym wszystkim jest absolutny brak jakiegokolwiek snobizmu i pełna wielkiej dobrej woli intelektualna niewinność autora. Ta udramatyzowana czytanka szkolna nadawałaby się prawdopodobnie do świetlic, gdyby świetlice chciały grać sztuki patriotyczne, szlachetne i dydaktyczne. Ale nie chcą.
Umówiony dzień tak ocieka szlachetnością, że nawet Tadeusz Chmielewski, grający zapijaczonego pułkownika ochrany, robił wielkie okrągłe oczy i był tak dobroduszny, że miało się ochotę zaprosić go na wódkę. Emil Chaberski dał sztuce tzw. bogatą oprawę inscenizacyjną i nawet przed każdym aktem wyświetlał krótkie sceny filmowe. Publiczność nie potrafiła tego ocenić.
Teatr Rozmaitości w Warszawie. Janusz Teodor Dybowski: Umówiony dzień. Sztuka w 3 aktach (6 obrazach). Inscenizacja Emila Chaberskiego. Reżyseria Czesława Strzeleckiego. Scenografia Jerzego Szeskiego. Prapremiera w styczniu 1958.
Intelektualna
Osaczeni są trzecią sztuką Janusza Warmińskiego. Zwycięstwo przyniosło mu liczne laury w kraju i za granicą. Autor zdążył. I dzisiaj z perspektywy historycznej możemy śmiało powiedzieć, że Zwycięstwo należy już do klasyki gatunku socrealistycznego. Z Melodramatem autor już się trochę spóźnił, ale dobrze wyczuł wzbierającą wtedy falę odwilży. Zaczynała się od dyskusji o małżeństwie. Po udramatyzowaniu w Zwycięstwie artykułu wstępnego na temat: wieś, jej rozwarstwienie klasowe i jej szczęśliwa przyszłość, Warmiński udramatyzował z kolei listy do „Przyjaciółki”. Nie przerastało to jego możliwości intelektualnych. Melodramat przyjęty ironicznie przez krytykę, odniósł sukces kasowy. Odpłynęła fala odwilży obyczajowej, przyszła moda na sztuki intelektualne. Warmiński postanowił z kolei udramatyzować sztukę Sartre’a pt. Niepogrzebani. Odgrywają ją otoczeni przez Niemców warszawscy powstańcy na dachu spalonego domu. Prowadzą tam rozmowy filozoficzne i erotyczne w stylu egzystencjalistycznym.
Nie mam pretensji do Warmińskiego, że nie jest polskim Sartre’m i że te rozmowy na dachu są płaskie i wulgarne. Mam jedynie pretensję, że pisząc dla narodu równie wojennego jak nasz, popełnia podstawowe błędy w zakresie formowania się plutonu w polu pod ogniem n-pla. Gdybym był dowódcą WKR Warszawa, posłałbym Warmińskiemu wezwanie na sześciotygodniowe przeszkolenie. Oszczędziłoby to nam może czwartej sztuki. Poza tym wszystko jest w zupełnym porządku. Warszawscy powstańcy Warmińskiego są zupełnie tak samo podobni do rzeczywistych powstańców jak kułacy i biedniacy w Zwycięstwie do chłopów, jak architekci w Melodramacie do rzeczywistych mieszkańców domu SARP w Kazimierzu.
Teatr Ateneum w Warszawie. Janusz Warmiński: Osaczeni. Sztuka w 3 aktach. Reżyseria Bronisława Pawlika. Dekoracje i kostiumy Lecha Zachorskiego. Prapremiera 12 lutego 1958 r.
Nowoczesna
W pierwszym akcie Strasznej zabawy są dwa trupy. W ostatnim akcie jeden trup ożył, a o drugim autor zapomniał. W pierwszym, drugim i trzecim akcie na scenie zjawia się ten sam oficer milicji. Ale w pierwszym i trzecim akcie jest to oficer żywy, a w drugim — jest tylko przywidzeniem. Poza tym w drugim akcie występują jeszcze fotograf i lekarz sądowy, o których bardzo trudno powiedzieć czy istnieli realnie czy też tylko byli „snem, cieniem lub marą nikczemną”. Pierwszy akt zapowiada współczesną sztukę obyczajową, drugi — kryminalną, trzeci — wystawia publiczność do wiatru.
Janusz Dybowski napisał sztukę o młodzieży w roku 1905; Janusz Warmiński o młodzieży w roku 1944; dwie panie pod pseudonimem Marcina Bierżewicza napisały sztukę o młodzieży w roku 1958. U Dybowskiego młodzież jest szlachetna, niewinna i ofiarna; u Janusza Warmińskiego powstańcy z r. 1944 składają się z tchórzy, fanfaronów, głupców i dziwek. W Strasznej zabawie do młodego dziennikarza na wódkę i płyty przychodzą dwie studentki, znany aktor i młody
muzyk z żoną. Każda z tych sześciu, skądinąd bardzo sympatycznych osób, okazuje się całkowicie psychicznie przygotowana do zamordowania pewnej starszej, zamożnej i bardzo zacnej pani. Ta pani zresztą też okazuje się później wielką świnią.
Z porównania tych trzech ostatnich polskich prapremier można by wyciągnąć bardzo smutne wnioski o przemianach młodzieży polskiej w pierwszej połowie XX wieku. Wyobraźmy tylko sobie, że spaliło się wszystko i że przyszły historyk literatury odnalazłby jako jedyne zabytki kultury trzy sztuki: Dybowskiego, Warmińskiego i Bierżewicza. Jaką by piękną wysnuł teorię, gdyby wierzył, że sztuka jest odbiciem rzeczywistości. Ale nie chcę sobie nawet tego wyobrazić.
Teatr Powszechny w Warszawie. Marcin Bierżewicz: Straszna zabawa. Komedia w 3 aktach. Reżyseria Ireny Babel. Scenografia Zofii Wierchowicz. Prapremiera w lutym 1958 r.