Historia rozbitka
- Im częściej spotykam się z Gombrowiczem, tym bardziej jestem nim zafascynowany. Dla mnie jest on partnerem w nieustającej podróży w głąb człowieka - mówi WALDEMAR ŚMIGASIEWICZ, reżyser gdyńskiego "Trans-Atlantyku".
"Z Waldemarem Śmigasiewiczem, reżyserem najnowszej premiery Teatru Miejskiego, Trans-Atlantyk, rozmawia Grażyna Antoniewicz.
Dlaczego wciąż wraca pan do twórczości autora Ferdydurke?
- Im częściej spotykam się z Gombrowiczem, tym bardziej jestem nim zafascynowany. Dla mnie jest on partnerem w nieustającej podróży w głąb człowieka, artysty sztuki. Ale trzeba znaleźć zespół, który byłby nim zafascynowany i miałby wspólne poczucie humoru. Gombrowicza nie da się robić na serio. On wymaga tańca.
Co zobaczy widz, który przyjdzie na spektakl?
- Być może siebie, w krzywym zwierciadle. Z dystansem i ironią może się utożsamić z głównym bohaterem i jego perypetiami. Trans-Atlantyk (pierwsza emigracyjna powieść Gombrowicza) to historia rozbitka, który gdzieś w nieznanym dla siebie miejscu próbuje zorganizować się i spojrzeć z oddali na polską rzeczywistość. Z całym tym terrorem patriotycznym, obowiązkiem wobec ojczyzny itd.
Czy ma pan nadzieję, że Trans-Atlantyk trafi do współczesnego widza?
- Z teatrem jest tak, że zawsze trzeba mieć nadzieję. A Gombrowicz chyba się przebije. Dobra literatura zwykle wygrywa. Ponadto Trans-Atlantyk jest bardzo śmiesznym wyznaniem. Będzie to śmiech oczyszczający, ironiczny i uwalniający człowieka od obowiązku myślenia stereotypem."
Na zdjęciu: Rafał Kowal i Piotr Michalski, których obejrzymy w Trans-Atlantyku