Artykuły

Walka karnawału z postem

Najnowsze premiery bielskich scen to walka karnawału z postem. W Teatrze Polskim — dzięki przekomicznej sztuce Czego nie widać, wzbogaconej o galę romantycznych przebojów Nie kochać w taką noc — trwa karnawałowy nastrój. Teatr Lalek Banialuka wystawił natomiast arcypoważną Antygonę. To niemalże wielkopostne rekolekcyjne rozważania o fundamentalnych kwestiach ludzkiego istnienia…

Banialukową wersję Antygony, dramatu napisanego przez Sofoklesa 24 wieki temu, spolszczył wywodzący się z Bielska-Białej dramaturg i reżyser Helmut Kajzar (1941–1982). Wziął na warsztat antyczne dzieło w przełomowym dla Polski momencie, gdy tracił władzę Gomułka a nadzieje rozbudzał Gierek. Kajzar, narażając się cenzurze, nasycił tekst aluzjami o niesłuchającej ludu dyktatorskiej władzy, za nic mającej dobre rady i lekceważącej ponadpokoleniowe prawa i wiarę. Aktualnie brzmiąca Antygona była ostatnią sceniczną realizacją Kajzara, a teraz w Banialuce wystawił ją inny utalentowany bielszczanin, Bogusław Kierc — poeta, aktor, reżyser, pedagog, krytyk literacki. Siłą tej realizacji jest wyraziste aktorstwo, którego efekt wzmacniają duże, ciężkie, wyrzeźbione w drewnie (przez Rafała Budnika) lalki. To nagie, łyse postaci, odarte z ludzkiej godności, niczym więźniowie obozu koncentracyjnego. Głuchy łomot, gdy się przewracają, robi większe wrażenie niż upadający na scenie aktorzy. Skojarzenie z obozową tragedią, ze złem, które ludzie ludziom zgotowali, budzi już pierwsza szokująca scena spektaklu, gdy spod sterty martwych nagich ciał wydostaje się człowiek, który przeżył. I choć są w tej wersji Antygony niepotrzebne pęknięcia (rozbijanie nastroju dziwnie brzmiącą pieśnią czy niezbyt odkrywczym monologiem o istocie aktorstwa) warto uważnie obejrzeć i przemyśleć ten niezwykły spektakl, który jest dramatycznym wołaniem o szacunek i miłość dla bliźnich.

A jeśli ktoś szuka okazji, by zapomnieć o kłopotach i pośmiać się do rozpuku, powinien zaliczyć Czego nie widać. Zabawne, a przynajmniej zaskakujące jest nawet to, że autorem tej i paru innych fars granych z powodzeniem na całym niemal świecie jest Michael Frayn, 72-letni Anglik, który zaczynał karierę od fascynacji filozofią, a w ostatnich latach pisze poważne sztuki roztrząsające skomplikowane kwestie ludzkiej natury. W Czego nie widać pokazał teatr od kulis, gdzie wspaniali w świetle jupiterów aktorzy są zwykłymi ludźmi, nie wolnymi od słabostek i wad, które wydrwił z zegarmistrzowską precyzją. Dokonał zresztą czegoś więcej: w trzech aktach, pełnych komicznych nieporozumień i szaleńczej bieganiny, gdy panie gubią sukienki, a panom opadają spodnie, widzowie słuchają… tego samego tekstu. Ale nudą z tego powodu — jeśli ktoś lubi farsy — nie wieje ani na moment.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji