Gombrowicz jak Monty Python. Po premierze "Bankietu" w Teatrze Miejskim
"Bankiet" wg Witolda Gombrowicza w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
"Bankiet" Gombrowicza, najnowsza propozycja Teatru Miejskiego w Gdyni, to najlepszy od blisko dwóch lat spektakl tej sceny. Tekst jej patrona potraktowany został bez namaszczenia, za to z polotem i komediowym pazurem.
W tak dobrej formie artystów Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni nie widzieliśmy już dawno. W ich wykonaniu "Bankiet" według tekstu patrona teatru (skomponowany z opowiadań "Bankiet", "Biesiada u hrabiny Kotłubaj", "Pampelan w tubie" i "Filibert dzieckiem podszyty") ogląda się niczym stylowe wydanie mocno zaprawionych absurdalnym humorem komedii Monty Pythona czy najlepszych odcinków "Kabaretu starszych panów".
U Gombrowicza na bankiecie
W tej odsłonie Gombrowicz jest autorem odczytanym bez namaszczenia, bez bałwochwalstwa, za to z polotem i komediowym pazurem. Pierwszoplanową rolę w "Bankiecie" - zaadaptowanym z opowiadań Gombrowicza i sprawnie wyreżyserowanym przez Tadeusza Bradeckiego - gra zabawa formą, obrazoburcza groteska i absurdalny humor, które - jak to u Gombrowicza - w demaskatorskim geście przewracają świat do góry nogami. A wszystko podszyte psychologiczną analizą ludzkich motywacji, dystansem do konwenansów, hierarchii społecznej i polskiej tradycji.
Jesteśmy więc w samym środku arystokratycznego światka z czasów młodości twórcy "Ferdydurke" (autorką efektownej stylowej scenografii i wysmakowanych kostiumów jest Hanna Wójcikowska-Szymczak), który - nieustannie biesiadując i oddając się celebrze - karmi się samozachwytem i przekonaniem o własnej wielkości. Ale gdzieś w tle tych megalomańskich dyskursów (wśród nich jest brzmiąca dziś zaskakująco aktualnie teza o wyższości Polaków nad każdą inną nacją) pobrzmiewa zbliżająca się zmiana nastrojów społecznych, a wiatr historii przynosi zapowiedź nadchodzącej katastrofy.
Do trzech razy sztuka
Tadeusz Bradecki - znany z udanych przedsięwzięć reżyserskich m.in. w krakowskim Starym Teatrze i Narodowym Teatrze w Warszawie - w Gdyni reżyseruje po raz trzeci (wcześniej były "Awantury weneckie" Carla Goldoniego w 2014 r. i szekspirowska "Komedia omyłek" na Scenie Letniej w Orłowie w 2016 r.). I w tym przypadku sprawdza się porzekadło, że do trzech razy sztuka. Bo "Bankiet" z tych trzech realizacji jest zdecydowanie najlepszy.
Spektakl rozpisany na pięcioro aktorów (Agnieszka Bała, Dorota Lulka, Rafał Kowal, Szymon Sędrowski, Dariusz Szymaniak), którzy grają w nim po kilka postaci, nie ma słabych ról ani momentów. Każdy z aktorów wyposażony jest w ciekawy pomysł na swoją postać i każdy wzbogaca ją o swój własny arsenał komediowych środków wyrazu. O ile Szymon Sędrowski, Dorota Lulka czy Rafał Kowal w komediowym wydaniu udanie prezentowali się już nie raz, to Agnieszka Bała i Dariusz Szymaniak pokazali w "Bankiecie" nowe ciekawe emploi. A najważniejsze, że cała piątka na scenie tworzy zgraną trupę, grając na wspólny sukces.