Teatr Nowy "Proxima". Pan Ambroży Kleks na poduszkach
Po raz pierwszy Teatr Nowy "Proxima" sięga po spektakl dziecięcy. Za tydzień premiera "Akademii pana Kleksa". W roli profesora Ambrożego Tomasz Schimscheiner. - To będzie teatr, jakiego przy Krakowskiej jeszcze nie było - zapowiada Piotr Sieklucki, dyrektor Nowego i reżyser przedstawienia.
Który z dzisiejszych rodziców nie pamięta lekcji kleksografii? Teatr Nowy, który na warsztat wziął bajkę Jana Brzechwy, zapowiada, że takich zajęć podczas przedstawienia nie zabraknie.
- Pomysł na "Akademię pana Kleksa" wziął się z filmowych piosenek. To są nieśmiertelne przeboje. Początkowo chcieliśmy zrobić spektakl dla dorosłych. Przyszła jednak refleksja: jak możemy wykluczyć z czegoś, co uwielbialiśmy jako uczniowie, dzieci. Tego nie mogliśmy zrobić. Zdecydowaliśmy się więc zaprosić po raz pierwszy na Krakowską młodego widza - opowiada Sieklucki. I dodaje, że widełki wiekowe są spore, bo sztukę mogą obejrzeć nawet czterolatki.
Kto będzie Ambrożym Kleksem?
Bajkę Jana Brzechwy na sceniczne potrzeby zaadaptował Tomasz Kireńczuk. Muzycznie nad spektaklem czuwają Andrzej Korzyński i Paweł Harańczyk (jak zapowiadają twórcy, przedstawienie będzie "mocno muzyczne"), a nad choreografią - Karol Miękinia. Dalekowschodnie klimaty, bo takie panują w teatralnej bajce, to dzieło Łukasza Błażejewskiego, odpowiedzialnego za scenografię i kostiumy.
I najważniejsze: kto będzie Ambrożym Kleksem? - Nie mieliśmy wątpliwości: Tomek Schimcheiner. Współpracowaliśmy z nim przy warsztatach, które teatr organizował dla dzieciaków. Rzadko się zdarza ktoś, kto tak szybko łapie kontakt z młodymi widzami - twierdzi Sieklucki.
Aktorowi grającemu Kleksa umiejętność łapania kontaktu z dziećmi będzie potrzebna także dlatego, że spektakl ma być interaktywny. - Cała przestrzeń będzie zaaranżowana tak, by dziecięca widownia zasiadła na poduszkach wśród aktorów. Spektakl będzie się więc opierał także na ich reakcjach - zdradza reżyser.
Nie boją się porównań
A co z rodzicami? Dla nich znajdzie się miejsce w foyer. Będzie też muzyczna niespodzianka, ukłon w stronę pokolenia, które pamięta film Krzysztofa Gradowskiego z 1983 r. z pamiętną rolą Piotra Fronczewskiego.
Uczniów akademii zagrają studenci kilku szkół teatralnych, m.in. z Wrocławia i Bytomia.
Ekipa Teatru Nowego nie boi się porównań z osławionym "Kopciuszkiem" Anny Smolar z Narodowego Starego Teatru. - Nie kopiujemy niczyich rozwiązań. Choć na pewno liczymy na podobny sukces frekwencyjny - mówi Sieklucki. Do premiery już tylko tydzień. Aktorzy szlifują tekst, ćwiczą układy choreograficzne. - Nie ma zmiłuj się. Zdajemy sobie sprawę z tego, że młody widz to widz bardzo wymagający - dodaje reżyser.