Obrzęd na trzy głosy
Teatr muzyczny czy teatr instrumentalny? Raczej koncert jazzowy, a ściślej: jazzowo-elektroniczny z podziałem na role. Projekt "Dziady wg Pianogooligana" mógł zachwycić, mógł też zawieść. Wszystko zależy od tego, z jakimi oczekiwaniami publiczność przyszła na koncert - pisze Aleksandra Bliźniuk w portalu kultura.poznan.pl.
Mickiewiczowe "Dziady" to dzieło mocno obecne w naszej kulturze - nic więc dziwnego, że artyści do dziś lubią z nim dyskutować, poddawać kolejnym interpretacjom, wątpliwościom i przekształceniom. Wystarczy wspomnieć poznański spektakl pod tym samym tytułem w reżyserii Radosława Rychcika.
Pianohooligan z zespołem High Definition Quartet i Igorem Boxxem sięgając do nich, raczej nie chcieli powiedzieć nam niczego nowego o samym dramacie lub o świecie. Wydaje się raczej, że artyści woleli przypomnieć o podstawowym znaczeniu muzyki, która - umiejętnie wykonana - potrafi oddawać emocjonalne stany.
Muzyka jako nośnik emocji
W obrzędzie Dziadów wzięli udział przybysze z zaświatów (Igor Boxx), uczestnicy obrzędu (kwartet jazzowy) oraz Guślarz (Piotr Orzechowski vel "Pianohooligan" i Mateusz Śliwa). Jeszcze przed występem publiczność otrzymała kartki z fragmentami dramatu Mickiewicza, na których zaznaczone były kolejne role i przypisane im utwory. Występ odbył się jednak bez słów, artyści poprzez jazz odegrali przed nami muzyczny dramat psychologiczny.
Sama forma utworu była oczywista, teatralna i zgodna z librettem, chociaż to ostatnie nie mogło nam towarzyszyć podczas koncertu, który odbywał się w ciemnościach. Trudno było jednak nie nadążyć za narracją wydarzenia. O ile fragmenty wykonywane przez kwartet były abstrakcyjnym nośnikiem emocji, o tyle elektroniczne sety Igora Boxxa okazały się bardziej sugestywne i odnoszące się do samej treści dramatu. Już same nazwy utworów (np. "Pan i ptaki nocne") sugerowały, co będzie się działo w materii dźwiękowej.
Tylko czy aż?
Piotr Orzechowski w swoich "Dziadach" chciał wydobyć aurę i klimat obrzędu ludowego. Mistyczne, tajemnicze wizje zaświatów stały się idealnym materiałem do jazzowych interpretacji High Definition Quartet, połączonych z elektroniką Igora Boxxa. To przez dźwięki publiczność odczuwała emocje uczestników, ale także błąkających się w wieczności duchów - dzieci, dziewczyny, złego pana i zjawy.
Ludowa kultura pozostaje w kręgu zainteresowań Orzechowskiego już od dawna ("Bukoliki", "15 Studies for the Oberek"), jednak po raz pierwszy artysta wziął na warsztat dzieło literackie opowiadające o ludowym obrzędzie. I chociaż pod względem muzycznym wieczór ten był na naprawdę bardzo wysokim poziomie, miałam wrażenie, że teatralność i pewna sztuczność formy ściśle wyznaczonej przez libretto nie odpowiadała muzykom, nie pozwalała im do końca rozwinąć się w swoich improwizacjach.
Muzyka jako nośnik emocji? Jazz jako transgresja, obraz wnętrza postaci? Pomysł prosty i trafiony, jednak wolałabym wysłuchać go bez podziału na role, w swobodniejszej dla muzyków formie.
***
"Dziady według Pianohooligana"
High Definition Quartet, Igor Boxx
7.01.
Centrum Kultury Zamek