Znaki czasu
Dwa przedstawienia Andrzeja Wajdy, z którymi Teatr Stary wystąpił w Warszawie są niczym podręcznikowe ilustracje do historii teatru: perypetie Melpomeny w latach osiemdziesiątych widać tu jak na dłoni.
W 1984 głos tej szlachetnej muzy bez reszty tonął w zgiełku ulicznym. Do jej przybytku wdarł się tłum demonstrantów protestujących przeciwko stanowi wojennemu, ich śladem wpadli stróże wojennego ładu. I jedni, i drudzy udając, że wystawiają Antygonę nie włożyli nawet kostiumów. Żołnierze paradowali po scenie w uniformach, demonstranci, przyodziani wedle aktualnej mody pod pozorem Sofoklesowego wiersza skandowali wiecowo własne hasła: WOL-NA! NIE-U-JARZ-MIO-NA ! Pierwszym przewodził okrutny tyran w ciemnych okularach, dla niepoznaki przezwany Kreonem (Tadeusz Huk), na czele drugich stanęła gniewna postać ze szczytu ulicznej barykady, bez widocznego powodu podszywająca się pod Antygonę (Ewa Kolasińska). Biedna Melpomena w obliczu tego żywiołu pozostawała całkiem bezradna. Pozwoliła panoszyć się uzurpatorom, brakło jej bowiem sił, by przemówić własnym głosem, brakło wiary, że można żywioł okiełznać, poddać artystycznej i intelektualnej kontroli, przetworzyć w sztukę.
W 1989 emocje opadły, zresztą wolno była znowu wiecować na ulicach, więc demonstranci opuścili teatr. Melpomena jednak wciąż czuła się bezsilna. Sięgnęła wprawdzie po najmocniejszy atut — przywołała Hamleta, ale nieufna w potęgę własnego kunsztu kazała mu zaraz na wstępie wyznać widzom, że nie jest księciem duńskim, lecz po prostu… aktorem, który gra rolę w sztuce Szekspira. Teresa Budzisz-Krzyżanowska na oczach publiczności przebiera się w kostium Hamleta, ten sam kostium na końcu wdzieje Fortynbras (Tadeusz Huk), bo teraz on z kolei będzie grał księcia Danii.
Hamlet — aktor wciąż na nowo wstępuje w światła rampy. Rzecz toczy się nie we wnętrzu Elsynoru, ale w garderobie teatralnej, z której przez prześwit kulis widać wielką, pustą scenę. Ona stanowi przestrzeń właściwej tragedii, tam pojawia się Klaudiusz i Gertruda, Poloniusz, Ofelia. Tam od czasu do czasu podąża i Hamlet, by wcielić się w rolę. Cóż to jednak znaczy „właściwa tragedia”? To przecież także spektakl grany w teatrze. Świat jest teatrem, teatr — światem, Hamlet — aktorem, aktor — Hamletem. Co czyta Hamlet? Czyta oczywiście teatralny egzemplarz Hamleta. Olbrzymie lustra są kluczowym elementem scenografii, bowiem cale to przedstawienie skonstruowano na wzór systemu luster. Zafascynowana tym niewątpliwie frapującym pomysłem. Melpomena nie spostrzegła, co jest jego istotą: ustawione naprzeciw siebie zwierciadła odbijają tylko głębię własnej nicości.
I tu wyszło na jaw, że dopuszczona wreszcie do głosu muza po prostu nie wie, co rzec publiczności. Rzecze zatem: NIC.
Teatr Stary na scenie Teatru Rzeczypospolitej: Antygona Sofoklesa i Hamlet W. Shakespeare’a, reż. A. Wajda, scen. K. Zachwatowicz, muz. S. Radwan.