Gdy współczesnych komedii ciągle brak...
WIDZIAŁEM w "Maszkaronie" kilka zaledwie przedstawień, począwszy od udanej "Szkarłatnej wyspy" poprzez Jerofiejewa (to były już inne czasy i inna premierowa widownia!) i bajki dla dzieci. Szczerze mówiąc, nie widzę specjalnej różnicy między programem "Maszkarona" kiedyś - i teraz. Zwłaszcza po obejrzeniu ostatniej premiery. Komedia Neila Simona "Para nie para" wystawiona była po raz pierwszy w 1965 r. na Broadwayu i bawiła publiczność podczas 964 spektakli. Po tym sukcesie powstał również film z Jackiem Lemmonem i Walterem Matthau w rolach głównych. Jak będzie w Krakowie - trudno powiedzieć. Amerykańskie recepty na dobrą komedię nie całkiem pasują do naszych przyzwyczajeń. Z pewnością znaleźlibyśmy tutaj parę grup społecznych dużo zabawniejszych niż środowisko rozwiedzionych mężczyzn. Dopóki jednak komedii współczesnych ciągle u nas brakuje - wybrzydzać nie wypada. Należy się nawet cieszyć, że rzecz całą podano w Ratuszowej z werwą i tempem, z dobraną scenografią i dobrym aktorstwem... Jestem pod wrażeniem talentu komediowego Jerzego Braszki, któremu nieźle partnerowali: Andrzej Mrożewski (dobrał sobie w końcu rolę - powiedziała na widowni Pewna Pani) oraz Renata Nowicka i Jolanta Gibas.
To przedstawienie pasuje do entourage'u kawiarni w Wieży Ratuszowej. Boję się tylko, czy starczy teatrowi propozycji, by sezon przy Rynku Głównym 1 był naprawdę atrakcyjny. Może poszukać ich na zewnątrz?