Kawałek kompromisu w klubie Le Madame
Właściciele klubu z Koźlej obiecują, że pokryją długi. W środę [29 marca] po roku przepychanek doszli do porozumienia z urzędnikami, za jaką powierzchnię mają zapłacić.
Mimo że okupacja Le Madame w proteście przeciw zapowiedzianej przez ratusz eksmisji została wstrzymana do czwartku, stali bywalcy i tak przyszli wczoraj do klubu. Niektórzy są tam od niedzieli. W środowy wieczór odbyła się zorganizowana przez Zielonych 2004 debata pt. "Czy francuscy studenci bronią polskiego hydraulika?" poświęcona prawom pracowniczym w Polsce i Francji. Hucznej imprezy nie było. Okupujący chcieli wyspać się przed dzisiejszą blokadą wejścia, którą zapowiedzieli na godz. 6 rano.
Przez dwa dni zawieszenia broni trwały negocjacje. Od roku miasto nie dostawało pieniędzy za lokal. Urzędnicy wyliczyli, że dług sięgnął 398 tys. zł. Krystian Legierski, właściciel Le Madame tłumaczy: - Nie dostawaliśmy faktur, więc nie wiedzieliśmy, ile mamy płacić.
Krzysztof Wojdak, p.o. dyrektora Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami przypomina, że klub nie godził się na proponowaną stawkę (30 zł za m kw.). - Obawiałem się też, że wystawianie faktur zalegalizuje najem - mówi.
Właściciele klubu i szef ZGN doszli wczoraj do porozumienia przynajmniej w jednej kwestii. Uzgodnili, że lokal zajmuje nie 400 (jak chciał Legierski) ani nie 700 (jak liczył ZGN), ale 550 m kw. Dlatego wczoraj Zakład wyliczał nowy rachunek (będzie to ok. 300 tys. zł) - Oczywiście chcemy zapłacić - deklaruje Krystian Legierski. To bezwzględny warunek dalszych rozmów z miastem.