Syn Violetty Villas od teatru chce 200 tys. zł i przeprosin
W najbliższy czwartek w słupskim Sądzie Okręgowym odbędzie się pierwsza rozprawa dotycząca pozwu Krzysztofa Gospodarka. Zdaniem adwokata i jego klienta, spektakl "Las Villas" to wykorzystywanie życia osobistego artystki do celów komercyjnych.
Naruszać dobre imię, cześć, godność oraz pamięć i kult osoby zmarłej, czyli dobra osobiste Krzysztofa Gospodarka i jego nieżyjącej matki Violetty Villas, ma sztuka wystawiana na deskach Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku. Gospodarek domaga się od placówki publikacji przeprosin, 200 tys. zł zadośćuczynienia, a przede wszystkim zaprzestania wystawiania kolejnych spektakli. Teatr z kolei tłumaczy, że spektakl "Las Villas" [na zdjęciu] jest... hołdem dla artystki.
- Nie zgadzamy się z wymową tej sztuki. Ona narusza zarówno dobra osobiste pana Gospodarka, jak i osoby zmarłej. Spektakl jest publicznie wystawiany i był szeroko reklamowany, a przy okazji tej reklamy wypowiadały się poszczególne osoby uczestniczące w jego tworzeniu i dla nas nie ma żadnej wątpliwości - zresztą jest to potwierdzane przez podmiot wystawiający tę sztukę - że tu wszystko odnosi się i kręci wokół Violetty Villas - mówi Michał Błeszyński, radca prawny reprezentujący Krzysztofa Gospodarka.
Zdaniem adwokata i jego klienta, "Las Villas" to wykorzystywanie życia osobistego artystki do celów komercyjnych. - Bez zgody najbliższych, a wręcz wbrew ich zakazowi - mówi Błeszyński. - Zrobiono sztukę o życiu osobistym, dowolnie dryfując po życiorysie autentycznej osoby, dokładając historie, których nie było, i przedstawiając Violettę Villas w złym, jednostronnym świetle. To wszystko jest obrzydliwe i musiało się spotkać z reakcją.
Zupełnie innego zdania jest dyrekcja Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku (który przedstawienie przygotował w koprodukcji z Teatrem Nowym w Krakowie). W jego imieniu także wypowiada się prawnik - adwokat Dominika Szumała: - Nasze stanowisko jest takie, że sztuka "Las Villas" była inspirowana postacią artystki, ale w żadnym wypadku nie jest historią o niej, relacją z jej życia - tłumaczy.
Podkreśla też, że w spektaklu pojawiają się postaci nierealne i fantastyczne (kot w lateksowym kombinezonie czy "Mała" - jakby wersja artystki z młodości, zwracająca się do niej per "Babunia").
Dominika Szumała podkreśla również, że w spektaklu nie ma odniesień do osoby syna artystki (który otrzymał zaproszenie na premierę) - m.in. dlatego że nie jest on odtworzeniem życiorysu Villas, a jedynie inspiracją dla scenariusza opartego wyłącznie na "upublicznionych" faktach.
- Chodziło bardziej o pokazanie, w jaki sposób odchodzą wielkie gwiazdy. To bardzo popularny motyw zarówno w teatrze, jak i filmie - często inspirację do analogicznych obrazów stanowią np. Maria Callas i Florence Jenkins i widzowie nie przyjmują takich spektakli czy filmów za biograficzne - przekonuje adwokat.
W najbliższy czwartek w słupskim Sądzie Okręgowym odbędzie się pierwsza rozprawa dotycząca pozwu Krzysztofa Gospodarka. Spektakl "Las Villas" wciąż nie został zdjęty z afisza i jest wystawiany i w słupskim, i w krakowskim teatrze.
Sztuka w reżyserii Piotra Siekluckiego jest efektem konkursu na utwór dramatyczny inspirowany życiem lub twórczością Violetty Villas, ogłoszonego przez oba teatry. Od wrześniowej premiery w Słupsku i krakowskiej, miesiąc później, zobaczyło go już kilka tysięcy widzów.
- Nie będzie to przedstawienie biograficzne ani reportaż oparty na faktach z życia artystki - zapowiadał tuż przed premierą reżyser.