O wrocławskim teatrze lalek
SCENA lalkowa wrocławskiego Teatru Młodego Widza wystawia obecnie sztukę. "Aladyn Tysiąc Pierwszy". Treść sztuki osnuta jest na tle znanej baśni z cyklu "1001 nocy". Bajka ta była wielokrotnie opracowana dla sceny lalkowej. Grał ją w czasie swego turnee po Polsce znakomity zespół radzieckiego teatru Obrazcowa, grał ją w bogatej oprawie scenicznej teatr "Groteska" w Krakowie.
Autorom scenariusza spektaklu wrocławskiego (Janusz Makarczyk i Henryk Ryl) chodziło "o oddanie ducha dzieła, o stworzenie takiego Aladyna, który nie byłby "duszą Wschodu" i aparatem czarów, ale Aladyna bliskiego ludziom Wschodu, którzy walczyli o swe ludzkie prawa" (przedmowa w programie). Tego rodzaju ujęcie bajki mogło dać sztukę niezmiernie cenną, o niepoślednim znaczeniu ideowo-wychowawczym. Niestety jednak, sztuka nie posiada wielu zalet dydaktycznych. Przede wszystkim dlatego, że nie ma ona określonego profilu, nie jest adresowana do dziecka w określonym wieku, ani do dziecka w ogóle. Język trudny i niestaranny, szereg dowcipów, określeń ogólnych i abstrakcyjnych, niezupełnie dla dzieci zrozumiałych. Bajkowość została zredukowana do tego stopnia, iż momenty fantastyczne kłócą się z elementami pozabajkowymi. Miast pobudzania wyobraźni i uczucia, autorzy przez usta Aladyna chcieli - jakby się mogło zdawać - podać dziecku wykład całej ekonomiki marksistowskiej. Wykład suchy. Bo postacie przemawiają, rezonują, a za mało działają. Tekst wyklucza jakąś zdecydowaną charakterystykę, utypizowania osób.
Zadaniem teatru lalek jest jednocześnie bawić i wychowywać. Niezbędna jest żywość akcji, prosta konstrukcja dramatyczna i możliwie znaczna ilość sytuacji zabawnych. Scenariusz winien poza tym uwzględnić specyfikę i autonomię teatru lalek.
Zalety te można było przypisać dwom z ostatnio granych na wrocławskiej scenie lalkowej sztuk: "Sambo i Lew" i "Zielony mosteczek". Wzruszając i bawiąc jednocześnie młodego widza, dzięki zdecydowanemu obliczu klasowemu, odgrywały one istotną rolę w dziele socjalistycznego wychowania najmłodszego pokolenia wrocławian. W "Aladynie" natomiast żadna z postaci nie pobudza silniejszej sympatii, nie wiąże w dostatecznym stopniu uczuć dziecka. Główny bohater Aladyn - nie posiada nic z cech bliskich młodemu odbiorcy. Aladyn w scenariuszu i na scenie w wersji: "1001" (bezsensowny i niezrozumiały tytuł) to zupełnie dorosły mężczyzna. Miedzy nim, a widownią kontakt jest minimalny, a że istnieje mimo wszystko, przypisać to można raczej samej lalce, niż jej roli, jej tekstowi.
Czy biorąc za podstawę scenariusz Makarczyka (zdolnego podobno dramatopisarza) można było wystawić odpowiadające dziecku widowisko lalkowe? Wydaje się, że raczej nie. Można by jedynie sztukę ożywić, dodać jej ciepła przez bogactwo dekoracji, tłumy lalek, różnorodność fantastycznych świateł, a dowcip stworzyć przez specjalne opracowanie kinetyki (ruchów) lalki i wstawienie, między tekst szeregu dodatkowych, ożywiających postać dźwięków.
Mając zespół zbyt szczupły, reżyser nie mógł operować dużą ilością lalek. Na przykład pochód księżniczki, orszak Aladyna, czy składanie darów, to sceny, w których stanowczo za mało jest lalek. W teatrach kukiełkowych innych miast, jeżeli ruchy są szczególnie ważne ze względu na komizm, logikę sytuacyjną itp., jedną lalkę prowadzą dwie, a nawet trzy osoby. Tu odwrotnie, jedna osoba prowadzi czasem jednocześnie parę lalek. Dlatego efekty tłumu wychodzą słabo. Otwór sceniczny nie jest dostosowany do potrzeb teatru lalek, brak zapadni powoduje konieczność zasłonięcia aktorów parawanem. Wysokie położenie sceny zmniejsza widoczność lalki, a tym samym możliwości wygrania jej ruchu, tak ważnego elementu w grze kukiełki. Parawan nie uniemożliwia również poświetlania lalek od spodu, co zmniejsza ich plastyczność.
Rozmieszczenie reflektorów również dostosowane jest wyłącznie do potrzeb "żywego planu", a nie kukiełek, Stąd nie można dokonywać w nim większych zmian, - oświetlanie po prostu szwankuje. Przyczynia się do tego brak odpowiedniej ilości opornic.
Stały scenograf sceny lalkowej, autorka świetnych lalek do sztuki "Sambo i Lew", Barbara Gutekunst dała ciekawą koncepcję stałej, kilkuplanowej dekoracji, z wymiennymi płaskimi elementami. Nawiązuje w nich do perskiego malarstwa. Całość ujęta jest w tryptyku - przy czym dla zaznaczenia odrębności miejsca akcji od sceny poprzedniej, pozostałe części tryptyku miały być wyciemniane. Brak dostatecznej aparatury świetlnej uniemożliwił przeprowadzenie tej dowcipnej koncepcji.
Muzykę do "Aladyna" napisał Stefan Kisielewski. Jego opracowania muzyczne do przedstawień lalkowych ożywiają akcję, rozweselają dzieci i stanowią znakomitą podstawę do ruchowego wygrywania lalki. Są dowcipne i komunikatywne. Niestety, wrocławska scena lalkowa nie będąc autonomicznym teatrem, nie posiada odpowiednich funduszów, dlatego u kompozytora zamawia jedynie tło muzyczne bez instrumentacji.
Tę przeprowadza (łącznie z opracowaniem wokalnym) miejscowy dyrygent. Zmniejsza to walory kompozycyjne. Dobór i zestrój instrumentów nie zawsze jest bowiem właściwy (akordeon!)
Zespół wrocławskiej sceny lalkowej jest młody. Kadry płynne. Na dziesięć osób, aż siedem przeszło na sceny dramatyczne. To najzdolniejsi! Scena nie mająca żadnych w tej sytuacji możliwości rozwojowych, tak zaniedbana w porównaniu z innymi scenami lalkowymi w Polsce, nie daje też możliwości rozwoju aktorowi. Stąd ciągły odpływ najzdolniejszych. Z obecnego zespołu 1 września odchodzi do szkoły dramatycznej dwóch aktorów.
Aktorzy posiadają jeszcze szczupły zakres doświadczeń. Mimo wszystko, jest kilka talentów, które czynią, iż "Aladyn" mimo nieszczególnego scenariusza może dać dzieciom pewne przeżycie artystyczne. Są nimi: Jerzy Kozłowski (Aladyn), Jadwiga Hoffman bardzo przekonywająca jako wdowa, Łucjan Dembiński prowadzący humorystyczną postać sułtana, i Edward Wieczorek. Ostatni prowadzi kilka lalek i mówi za nie (Wezyr, Komornik i Muezin). Szczególnie jego opracowanie głosowe jest bogate i dowcipne.
Tak zdolny i młody zespół zasługuje na to, by stworzyć dlań odrębny, dostosowany do potrzeb lalkowej sceny teatr. Byłoby to zgodne z postanowieniem Wydziału Kultury Prezydium Woj. Rady Narodowej i dyrekcji Teatru Młodego Widza Z dnia... 2 czerwca 1951 r. Czekają na to tysiące dzieci Wrocławia!