To przeszło moje najśmielsze oczekiwania powiedział po premierze swej „Czarnej maski” Krzysztof Penderecki
18 minut — trwała owacja (na stojąco!) po wczorajszej polskiej prapremierze Czarnej maski w poznańskim Teatrze Wielkim.
Bohater wieczoru — Krzysztof Penderecki, wkrótce po ochłonięciu z pierwszych wrażeń i odebraniu gratulacji, od tych, którzy się zdołali do niego dopchać, powiedział nam:
— Z drżeniem serca jechałem do Poznania. Nie wiedziałem co mnie tutaj czeka. To co zobaczyłem i usłyszałem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wydaje mi się, że inscenizacja ta jest jeszcze ciekawsza, niż salzbursko-wiedeńska, za co jestem niezmiernie wdzięczny dyrektorowi Mieczysławowi Dondajewskiemu, reżyserowi Ryszardowi Perytowi i projektantce scenografii oraz kostiumów — Ewie Starowieyskiej. Serdecznie dziękuje też wszystkim wykonawcom a nade wszystko odtwórczyni partii Benigny — p. Ewie Werce. W ogóle całość — świetna! Znakomita była także publiczność. Nie pamiętam takiej owacji. Jeśli napiszę następną operę — z chęcią oddam ją w poznańskie ręce…
Od kilkunastu godzin jesteśmy po tym wydarzeniu. W swojej oprawie w każdym razie nieporównywalnym. Trudno bowiem przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz mieliśmy w Poznaniu tylu gości z międzynarodowego świata sztuki i taką galę w Teatrze Wielkim, jak wczorajszego wieczoru, tyle kwiatów, tak wspaniałą owację.
„Pagart”, dyrekcja Teatru i sami państwo Pendereccy rozesłali zaproszenia rzeczywiście do najbardziej prominentnych osób. Rzecz jasna nie wszystkim udało się przyjechać. Ale z kilkudziesięcioosobowego grona zagranicznych gości, wymieńmy choć parę nazwisk. Z Kanady przybyła 3-osobowa delegacja dyrekcji Festiwalu Jolietle: R. Charotte, p. Dupont-Herbert i F. Lindsay, z Nowego Jorku — Edward J. Czerwiński. Dyrektorzy słynnych festiwali muzycznych — w Bergen (Norwegia) — Daniel Bohr i w Sofii — Les Zidarowa, dyrektor artystyczny Opery Królewskiej w Brukseli — Johan Langevoort, dyr. Teatru Tivoli w Kopenhadze Lars Grunth, przedstawiciel dyrekcji Opery Niemieckiej w Berlinie Zach. — Einhart Luther, reprezentanci zaprzyjaźnionych z Poznaniem miast — z Brna dyrektor generalny Teatru — Jiri Majer, z Hanoweru — dyrektor artystyczny Opery — Hans Peter Lehmann, dyrygent znanego u nas Chóru Oratoryjnego — prof. Hans-Herbst Joeris i szef Urzędu Kultury — Harald Boehlmann.
W niedzielę przed południem prezydent Andrzej Witusk podejmował to międzynarodowe towarzystwo w Ratuszu. Po lampce wina — był krótki koncert Chóru prof. Stuligrosza. Potem wyjazd do Czerniejewa, na zaproszenie wojewody Bronisława Stęplowskiego. Oba te spotkania były okazją do przekazania gościom wielu informacji o życiu muzycznym Poznania i jego artystach.
Widzieliśmy także w Teatrze omal wszystkich polskich czołowych krytyków, dyrektorów oper, reżyserów, wielu kompozytorów.
Dzisiaj o godz. 13 — jak wiadomo — prof. Krzysztof Penderecki ściągnął uwagą swych gości a także świata sztuki i nauki na Uniwersytet A. Mickiewicza, który jako pierwsza polska uczelnia nadaje kompozytorowi doktorat honorowy.
O godz. 19 w tej samej sali czeka nas ostatnie wydarzenie. Po raz pierwszy (niestety, szkoda, że dopiero teraz), zabrzmi w Poznaniu Polskie Requiem K. Pendereckiego i po raz pierwszy także słynny kompozytor pojawi się w tej auli w roli dyrygenta. Przypomnijmy, iż wykonawcami Requiem będą: Jadwiga Gadulanka, Grażyna Winogrodzka, Henryk Grychnik, Romuald Tesarowicz, Chór Filharmonii Narodowej i orkiestra filharmoników poznańskich.