"Zła opinia" - premierowy wieczór pieśni Brassensa
"Zła opinia" w reż. Marka A. Cyrisa i Robert Talarczyka w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej.
Mimo trwającego remontu Małej Sceny, artyści Teatru Polskiego realizują kameralne projekty o niemałej atrakcyjności. Najnowsza propozycja to wieczór z Georges'em Brassensem.
Kameralny klimat kawiarni, subtelnie zaaranżowana scena na niewielkim podeście, prowizoryczna kurtyna i kabaretowy nastrój - pod szyldem "Złej opinii" bielska Winiarnia Słowacka zamieniła się w Paryż Georges'a Brassensa. Paryż zalotny, nieco rubaszny, wolny dla pieśniarzy, otwarty dla poezji, ale także o odmiennym obliczu: smutny, natrętny i nietolerancyjny.
Aktorskie trio: Katarzyna Skrzypek, Marek A. Cyris (gościnnie z Teatru Animacji z Poznania) i Tomasz Lorek uraczyło publiczność 14 utworami Brassensa aranżowanymi na pianino i skrzypce. Zaczęło się miłośnie i pikantnie. Najpierw o tym, jak niefortunnie być Rogaczem w mieście miłości (świetny, nieśmiały numer Tomasza Lorka), później melancholijne rozważania o małym biuście poprowadził Marek Cyris. Popisowym numerem na bis stał się okraszony barwną choreografią "Goryl", zaś lapidarny i erotyczny song "Maja" Katarzyny Skrzypek w roli świętego niewiniątka umilił wieczór nie tylko "starszym samotnym", jak śpiewał Brassens. Wieczór zdominowała jednak liryczna nuta. Brassens mistrzowsko igrał słowem z panią życia i ze śmiercią, z fałszywą prawdą i pruderyjnym społeczeństwem. Na Małej Scenie nie zabrakło legendarnej "Ceny sławy" i "Piosenki dla starego wieśniaka".
Mały projekt o niemałej atrakcyjności i prawdziwie uroczy wieczór - nie widzę zatem najmniejszych powodów, by mieć złą opinię o "Złej opinii". Choć żal, że nie jest to jedna z kawiarenek na Montmartre, przez chwilę do Paryża jakoś bliżej.