Uratował życie żonie
75. urodziny świętuje toruński aktor Witold Tokarski. Z Teatrem Wilama Horzycy w Toruniu jest związany od 1959 roku.
Niewielu wie, że poza aktorstwem ma jeszcze kilkanaście innych pasji. Z toruńską publicznością pożegnał się 14 czerwca 1996 roku spektaklem "Zaczarowane jezioro". Później na deskach Teatru Wilama Horzycy pojawił się jeszcze w "Panu Tadeuszu". Zagrał kapitana Rykowa. Była to jego 184. rola po uzyskaniu dyplomu aktorskiego. Każdą z nich ma starannie odnotowaną w grubej księdze.
- Gdyby nie aktorstwo z pewnością zostałbym inżynierem - mówi Witold Tokarski. - Było to jedno z marzeń mojego ojca. Z kolei moja babcia widziała we mnie księdza. Na scenie tylko dwa razy zagrałem duchownego. W swoim dorobku mam za to aż za dużo ról wojskowych.
Z pewnością, m.in., z tego powodu, gdy odchodził z teatru, sprezentowano mu... mundur generalissimusa Stalina.
Do Torunia trafił zaangażowany przez ówczesnego dyrektora Hugona Morycińskiego. Toruń zawsze kojarzył mu się z Krakowem, gdzie skończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną.
W młodości zdobył mistrzostwo Kielc w pływaniu motylkiem. Zafascynowało go żeglarstwo. Na jednej z żeglarskich wypraw uratował życie swojej żonie.
- Na Mamrach złapał nas mocny szkwał i wywrócił łódkę. Cała załoga znalazła się w wodzie. Brakowało tylko jednej z dziewczyn. Nagle dostrzegłem jej zarys w wodzie. Złapałem ją za włosy i wyciągnąłem na powierzchnię - wspomina Witold Tokarski. - Podczas tego samego wyjazdu gościliśmy na planie filmu Romana Polańskiego pt. "Nóż wodzie". Poznaliśmy całą ekipę filmową, a szczególnie zaprzyjaźniłem się wtedy z Leonem Niemczykiem.
Dziś jego największą pasją Witolda Tokarskiego są ordery, odznaczenia, odznaki i militaria. Jego zbiory były wystawiane w toruńskim muzeum oraz na wystawach w Grudziądzu. Kolekcja Tokarskiego zawiera przede wszystkim ordery i odznaczenia II Rzeczypospolitej, Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, PRL-u oraz inne ordery związane z Polską. Zbiera również przedwojenne monety.
Niektórzy wypominają mu jego tzw. niechlubną przeszłość. W Teatrze Wilama Horzycy pełnił funkcję sekretarza organizacji partyjnej. Był również w Ochotniczej Rezerwie Milicji Obywatelskiej. Jeszcze kilka lat temu prowadził pochody toruńskiej lewicy pod pomnik Juliana Nowickiego.
- Nigdy nie wypierałem się, że byłem w ORMO. Nie uważam jednak, aby moja działalność mogła komukolwiek zaszkodzić - mówi.