Znakomita sztuka w świetnym wykonaniu
Od wczoraj w Galerii Teatru STU występują gościnnie Edward Dziewoński i Grażyna Barszczewska w spektaklu zatytułowanym "Solo na dwa głosy". Dziewoński, aktor o wybitnym talencie, który stworzył na scenach polskich teatrów całą plejadę postaci, w tej sztuce występuje jako lekarz psychiatra, starający się przywrócić wolę życia pacjentce chorej na stwardnienie rozsiane. Sztuka Toma Kempińskiego jest niewątpliwie trudna. Toteż aktorzy przedstawiając przez dwie godziny dwie postacie: człowieka chorego posuwającego się po scenie na inwalidzkim wózku (Grażyna Barszczewska) i lekarza psychiatry prowadzącego rozmowę z chorą, mieli nie byle jakie zadanie, aby ze sztuki "nie pod publiczkę" zrobić spektakl interesujący i taki, na który po prostu się idzie.
Mamy to szczęście, że możemy gościć właśnie w Krakowie wspaniałych odtwórców sztuki "Solo na dwa glosy". W czasie konferencji prasowej z dziennikarzami Edward Dziewoński przyznał, że został zafascynowany pomysłem Kempińskiego. Tym bardziej, że wydarzenia dziejące się na scenie są autentyczne. Do dzisiaj żyje w Londynie kobieta, która stała się natchnieniem dla autora. Kobieta, leczona przez psychiatrę, wyszła ze zmagań z chorobą zwycięsko. Już w pierwszych 7 minutach trwania akcji na scenie, Kempiński tak konstruuje sytuację, że widz mimo woli wciąga się w akcję. Oczywiście - sprawa choroby - to jedynie pretekst do pokazania "garbów" ludzkości. Wspaniała jest odtwórczyni głównej roli Grażyna Barszczewska, która - jak wyznała - przyjechała do Krakowa z wielką radością i z odrobiną tremy. Bowiem tutaj studiowała, tutaj też przez dwa lata stawiała pierwsze kroki na deskach teatralnych.
Wracając do spektaklu, trudno sobie wyobrazić lepiej dobraną parę. My krakowianie możemy jedynie żałować, że "Solo na dwa głosy" oglądnie jedynie 1500 osób. Bowiem w Galerii Teatru STU mieści się jednorazowo zaledwie 150 osób. A przewidziano tylko 10 przedstawień. Jak powiedział - reżyser i odtwórca roli psychiatry - Edward Dziewoński, właśnie taki kameralny teatr odpowiada jego planom związanym z tym spektaklem. Również scenografia, choć uboga, daje niespodziewane efekty. Na scenie stoi biurko lekarza, półka z taśmami i płytami (bo muzyka spełnia tutaj ważną rolę), po scenie przesuwa się chora w fotelu na kółkach. Wszystko to połączone z ciemną, prawie czarną oprawą, daje znakomite efekty.
Czy jest to pesymistyczne przedstawienie?... Nie. Pomimo że pokazuje walkę z nieuleczalna chorobą. O znakomitym odbiorze tej nietypowej sztuki świadczy fakt, że właśnie w Krakowie, w piątek w Galerii Teatru STU będzie ona wystawiana już po raz setny. A jej premiera odbyła się 27 stycznia 1986 roku.
Czy wszystkim chętnym uda się oglądnąć tę inscenizację? Nie sądzę. Ale warto wiedzieć, że właśnie Galeria Teatru STU, poszerzając swoją ofertę, eksponuje teatr, muzykę, taniec i literaturę. Przy ul. Brackiej 4 została niedawno nieoficjalnie otwarta galeria wystawiennicza. Pod szyldem Galerii Teatru STU od kwietnia (oficjalne otwarcie tej placówki 1. IV) prezentować się będzie zjawiska współczesnej sztuki, które są bliskie teatrowi ideowo i artystycznie oraz takie, które zasługują na poznanie ze względu na ich rangę artystyczną. Zapowiedziano więc stałą wystawę plakatu Teatru STU z możliwością kupna oraz sprzedaż wydawnictw teatru (dwie płyty i książka poświęcona właśnie Teatrowi STU, który wkroczył w 1987 roku w 21 rok swego istnienia).