Artykuły

PATRON NA SCENIE

"Arlekin w tarapatach" w Teatrze Lalek Arlekin w Łodzi w reż. Simony Chalupovej. Recenzja łódzkiego portalu kulturalnego www.reymont.pl

W repertuarach łódzkich teatrów rzadko pojawiają się spektakle dla młodzieży w wieku 12-16 lat. Tę dotkliwą lukę próbuje zapełnić Teatr Arlekin przedstawieniem wywiedzionym z ducha komedii dell'arte. "Arlekin w tarapatach" to doskonała zabawa także dla starszych widzów.

Tarapaty Arlekina wynikają z miłosnej rywalizacji ze starym Pantalone o względy pięknej Izabelliny. Brzmi to być może staroświecko, ale rzecz jest uwspółcześniona do tego stopnia, że Pantalone gra dla pięknej panienki na perkusji, a Arlekin przebija go solówkami na gitarze elektrycznej. Perkusja pochodzi ze sklepu chińskiego handlarza, który sprzedaje wszystko po cztery złote, zachwalając towar bardzo śmieszną polszczyzną. Może postać ta nieco za bardzo przypomina kabaret "Ani mru mru", ale przecież nie o oryginalność gagów tu chodzi.

W przedstawieniu mamy wszystko, co w ludowej komedii potrzebne - począwszy od łapania much na obiad, przez śpiew, klaunadę i pantomimiczne popisy, a na zamianach ról i parodiach filmowych konwencji skończywszy. Bardzo sprawni aktorzy łączą grę w żywym planie z animacją lalek, które same w sobie są wartością przedstawienia (zwłaszcza pies pięknej Izabelliny). Aktorzy występują w konwencjonalnych maskach, z wyjątkiem Ewy Mróz-Cisz w roli panny wywołującej całe zamieszanie. Jej wdzięczna uroda czyni pokazaną sytuację wysoce prawdopodobną.

Umiejętność wywołania śmiechu to niewątpliwie największa zaleta każdej komedii, ale odrobina refleksji jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Tu także się nie zawiedziemy. Szczere serce okazuje się ważniejsze od pełnej kieszeni. Zalety podstarzałego amanta stają się w końcu groteskowe nawet dla niego, a młodzi muszą się zmierzyć z odpowiedzialnością za swoje uczucie. Te nie dla wszystkich oczywiste prawdy podane są bez nadmiernego dydaktyzmu, lekko i dowcipnie.

Co więcej, twórcom udaje się balansować na granicy między rubasznym humorem a zbyt dosłowną wulgarnością. Może raz się nie udało.

Przedstawienie zrealizowała grupa czeskich autorów. Autorką scenariusza i reżyserką jest Simona Chalupova, scenografię zaprojektował Pavel Kalfus, a ciekawą muzykę napisało małżeństwo Vedralów. Polski zespół aktorski wniósł do spektaklu polski koloryt. Może tylko przekład piosenek mógłby być bardziej dopracowany.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji