Niech się boi, kto ma władzę
- Nie tylko nie lubię polityków, ale też ich nie szanuję - mówi Eugeniusz Korin, który reżyseruje "Politykę" Włodzimierza Perzyńskiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie (premiera 4 czerwca). Z reżyserem rozmawia Monika Połowska.
- Lubi Pan polityków?
- Kiedyś byli mi obojętni, ale w ostatnich latach zupełnie straciłem do nich zaufanie. Władza jest bardzo niebezpieczna i wypacza każdą psychikę. Nie tylko nie lubię polityków, ale też ich nie szanuję. Proszę sobie wyobrazić, że wygrywa Pan wybory, zostaje posłem, ministrem. Jakim jest Pan politykiem?
- Kiedyś byłem dyrektorem i rządziłem teatrem, stuosobowym zespołem, więc wiem, co to władza. Natomiast ja jako polityk? Na pewno byłbym bardzo ostrożny w podejmowaniu decyzji, bo mam świadomość, że od nich zależy życie wielu ludzi. Politycy często nie zważają na to, jakie skutki odniesie przecinek postawiony nie w tym miejscu.
- Co takiego jest w sztuce Perzyńskiego, że zdecydował się Pan na jej wystawienie?
- To świetnie napisana komedia polska, a nie mamy ich wiele. Mimo że ten tekst powstał 80 lat temu, jest szalenie aktualny. Jest też powód poniekąd prywatny. Staram się robić te przedstawienia, które sam chciałbym zobaczyć. A teraz właśnie mam ochotę na dołożenie naszej klasie politycznej. To taka obrona przed polityką poprzez ośmieszanie głupoty dygnitarzy. A nie ma straszniejszej broni niż śmiech.
- Czy lubelscy politycy powinni się premiery "Polityki" bać?
- I nie tylko lubelscy! Chciałbym nawet, żeby się poobrażali. Może nawet... pośmieją się z siebie samych? A to pierwszy krok ku normalności.