Artykuły

"Seans", niezbyt znana sztuka Ireneusza Iredyńskiego w Bagateli

"Seans" w reż. Włodzimierza Nurkowskiego w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Włodzimierz Jurasz w Gazecie Krakowskiej.

Ten Iredyński niezłym pisarzem był. Taka - przyznajmy - mało odkrywcza refleksja nasunęła mi się, gdy opadła kurtyna i na widowni zapłonęło światło. To znaczy, kurtyna opadła symbolicznie, jako że prowadzona przez krakowską "Bagatelę" Scena na Sarego (pod siódmym) takową nie dysponuje.

Ale okoliczności powstania tej refleksji przywołuję tak dokładnie nie bez kozery. Bowiem podczas bytności Na Sarego zdarzyło mi się już zastanawiać, kto, na Boga, kwalifikował do wystawienia tamże takie na przykład teksty, jak "Naczelny" Stiga Larssona...

Tym razem tekst wybrano znakomicie. Mało znana sztuka Ireneusza Iredyńskiego (sam wcześniej nie pamiętałem o jej istnieniu), pod niewyrafinowanym tytułem "Seans", okazała się dobrze napisana. Okazała się też znakomitym materiałem dla inscenizatora i - wielkim wyzwaniem dla pary występujących w niej młodych aktorów.

"Seans" to swoista psychodrama. Młode małżeństwo rozmawia o przeszłości. Ona, związana kiedyś z nieco psychopatycznym pisarzem, zabiła go w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. On, biograf nieżyjącego pisarza i jego następca w życiu kobiety, próbuje wyjaśnić tajemnicę, a zarazem pomóc ukochanej uporać się z brzemieniem przeszłości.

Nad rozmową dwojga powiązanych swoistym sadomasochistycznym układem ludzi ciąży widmo nieżyjącego już Elfa. I zagadki jego śmierci. Powiedzmy od razu - zagadki nie rozwiązanej... Iredyński, przeplatając plany czasowe - bohaterowie odgrywają scenki z przeszłości, podczas których On wciela się w swego poprzednika - skupia się przede wszystkim na ich związku. Dziwnym, nie do końca zdrowym układzie, w którym czynnikiem spajającym jest nie tyle wzajemne uczucie, ile fascynacja postacią nieżyjącego już Elfa. Czyli - troje na huśtawce...

Tak zbudowany tekst to wielkie wyzwanie dla aktorów, którzy - tylko rozmawiając - muszą przez półtorej godziny utrzymać uwagę widza. Trudne zadanie ma zwłaszcza Dariusz Starczewski, wcielający się de facto w kilka postaci - głównego bohatera, Elfa, Śledczego. I on, i partnerująca mu Anna Rokita, wywiązują się ze swego zadania znakomicie. Dzięki nim brak ostatecznego wyjaśnienia zagadki śmierci Elfa wydaje się zupełnie nieistotny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji