Magiczny śląski wieczór w teatrze. Triumf "Piątej strony świata"
Robert Talarczyk zabiera nas w magiczny śląski świat. Na deskach Teatru Śląskiego wystawił "Piątą stronę świata" według Kazimierza Kutza. To przedstawienie jest obowiązkowe przynajmniej dla 800 tys. Ślązaków.
Denerwowali się chyba wszyscy: reżyser Robert Talarczyk - czy zaproponowana przez niego wizja spodoba się publiczności, Kazimierz Kutz - czy jego powieść zostanie właściwie odczytana, i publiczność - czy przeniesienie na deski teatru powieści Kutza "Piąta strona świata" jest w ogóle możliwe.
Już po pierwszym akcie w kuluarach czuć było smak wielkiego sukcesu, a gdy kurtyna opadła, publiczność zgotowała twórcom spektaklu owację na stojąco. Kutzowi (spektakl był prezentem na jego 84. urodziny) odśpiewano zaś gromkie "Sto lat".
Zasłużyli na takie przyjęcie. Ale podziękować trzeba także Krystynie Szaraniec, dyrektorce Teatru Śląskiego, że namówiła Talarczyka do stworzenia tego spektaklu. Jest magiczny, przepiękny i poruszający. Dzięki temu przedstawieniu katowicki teatr znów można nazywać "Śląskim". Nagrodą dla aktorów będzie frekwencja. Przy pełnej sali będą oklaskiwani jeszcze przez wiele lat. To przedstawienie jest obowiązkowe przynajmniej dla 800 tys. Ślązaków (dane według ostatniego spisu powszechnego).