Recenzja "Zwierzeń pornogwiazdy"
"Zwierzenia pornogwiazdy" w reż. Sławomira Michała Chwastowskiego krakowskiego Teatru Ludowego Na Letniej Scenie Forum w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Na Letniej Scenie Forum artyści krakowskiego Teatru Ludowego pokazali "Zwierzenia pornogwiazdy" Erica Bogosiana [na zdjęciu scena z przedstawienia].
Jak żadne inne miasto, Łódź ma Bogosiana we krwi. Wsączyło go trio: tłumacz Michał Sławomir Chwastowski - reżyser Jacek Ormowski - aktor Bronisław Wrocławski, które zrealizowało w Jaraczu trzy jego monodramy ("Seks, prochy i rock and roll", "Czołem wbijając gwoździe w podłogę", "Obudź się i poczuj smak kawy"). Niestety, krakowskim "Zwierzeniom pornogwiazdy" zabrakło 2/3 składników tej odżywczej kroplówki.
Tomasz Schimscheiner nie ma sobie magnetyzmu Wrocławskiego i nie przykuwa uwagi samą obecnością na estradzie. Zwłaszcza że jego sceniczne istnienie Chwastowski, reżyser monodramu, nieznośnie poszatkował. Etiudy, w których zjawiają się zmanierowany inscenizator, pyszny agent, undergroundowy kabareciarz, kończą się w chwili, w której Schimscheiner się rozkręca. Jako refren powraca najbardziej udana postać - znudzony gwiazdor pornosów. W kapitalnie sparodiowanej konwencji amerykańskich filmów z gadającymi głowami opowiada o swym dzieciństwie (wiadomo, amerykańska skłonność do psychoanalizy), o uczuciach, o pracy.
Tym "Zwierzeniom pornogwiazdy" brakuje narracyjnego tempa - spektakl hamują przebieranki aktora. Ale przedstawieniu nie dostaje także siły. Moc tekstowi miały dać przekleństwa. Jednak w tym względzie - jak zauważył niegdyś Jacek Bocheński - źródełko polszczyzny przeschło. Przekład dokumentuje, że z wyrazów niecenzuralnych ostał się ino jeden rzeczownik "nierządnica" plus dwa czasowniki z przedrostkami. Umówmy się, że brzmią one "pielić" i "jechać".
Monodram miał być jak "młot pneumatyczny prujący asfalt przed sierocińcem o czwartej nad ranem". Fedrowanie ulicy powinno zastąpić raczej pukanie się w czoło. Bo tak ubogie paliwo rakietowe natychmiast wietrzeje. Widzowie, którzy początkowo cieszą się z każdej nierządnicy, po kwadransie są już zaszczepieni.
Być może Chwastowski zdaje sobie z tego sprawę. Bo Bogosianowską mieszankę uzupełnił jeszcze jedną osobą na scenie - Katarzyną Nowak w roli niemej i nieubranej. Aktorka po prostu rozbiera się bez słowa, budząc wątpliwości, czy rozdziewa się jeszcze jako postać, czy też jako ona sama.
Trwa plebiscyt Letniej Sceny Forum: można głosować za i przeciw spektaklom. Głosuję na nie.