To, co najpiękniejsze
Już sam tytuł przedstawienia jest bardziej niż zachęcający. Jeśli do tego dodać nazwisko autora: Marian Hemar - komentarze zbędne.
W latach 50-60-tych Hemar napisał szereg jednoaktówek poświęconych najistotniejszym postaciom i problemom dotyczącym historii kultury polskiej. Nadał im wspólny tytuł "To, co najpiękniejsze". A więc najwspanialsi w naszej kulturze.
W utworach tych autor daje upust swoim tęsknotom za krajem, za rodzimym kontekstem wraz z jego dziedzictwem kulturowym - z jego dodatnimi i ujemnymi aspektami. Hemar był pisarzem bardzo inteligentnym i wrażliwym, poza tym znał i rozumiał wymogi sceny. Dlatego też utwory te są urozmaicone i wieloaspektowe. Jest w nich wiele momentów dramatycznych, które przeplatają się z lirycznymi. Scena jednak musi być sceną - nie może obejść się bez dobrego humoru, a pod tym względem Hemar "grzeszył", i to bardzo. I właśnie dzięki tej lekkiej, czasami ironicznej, bądź satyrycznej formie jego jednoaktówki nabierają dodatkowego wymiaru - nadają istotnym sprawom lżejszej wagi, stają się klarowniejsze i przez to dużo łatwiej docierają do widza. Nie można przez cały czas rozdzierać szat nad historią Polski. I słusznie postąpił autor, gdy wydarzeniom historycznym nadał odpowiednie perspektywy dystansu i proporcji.
Do ZASP-owego przedstawienia wybrano cztery jednoaktówki. Są nimi: "Ostatni tren" - rzecz o Janie z Czarnolasu; "Fraszkopis" - o Ignacym Krasickim; "Kosmopolita" - z Chopinem i, wreszcie "Umowa", gdzie spotykają się Chopin i Norwid.
Wybór znakomity. Poza tym należy zwrócić uwagę na hemarowski język. Jednoaktówki te pisane są wierszem, często klasycznym 13-zgłoskowcem. Autor stara się naśladować - czasami wręcz sparafrazować język i styl naszych mistrzów. Stara się przybliżyć współczesnemu widzowi minione epoki. Udało mu się to znakomicie. Znana była erudycja Hemara i jego umiłowanie poezji.
Premierą tą ZASP rozpocznie kolejny sezon. A przedstawienie zapowiada się rewelacyjnie. Organizatorką jest - jak zwykle niezawodna - prezes ZASP-u, Irena Delmar. Na jej zaproszenie przyjechał znany i ceniony w Polsce reżyser - Jan Buchwald, który zajął się realizacją hemarowskich jednoaktówek. Buchwald współpracuje w Polsce z najlepszymi teatrami, m. in. z warszawskim Teatrem Powszechnym i Współczesnym, z wrocławskim Teatrem Polskim, teatrami Łodzi i Poznania. Od lat związany jest z teatrem telewizji. Zajmuje się także m. in. formami muzycznymi, czyli tzw. śpiewanym aktorstwem. Jego dorobek jest imponujący. Reżyserował m. in. takie sztuki jak "Pokojówki" Jean Geneta, "Don Juana" Moliera i wiele innych. Dokonał też adaptacji "Nawróconego w Jaffie" Marka Hłaski.
Obsada aktorska jest również świetna. Nikomu nie trzeba przedstawiać znanych, cenionych i lubianych - Ireny Delmar i Tesy Ujazdowskiej. Jeśli do tego dodać Daniela Woźniaka (Chopin). Grzegorza Stachurskiego (Kochanowski) i Wojtka Piekarskiego (Norwid) - to chyba wystarczy. Nazwiska mówią same za siebie. I tu jeszcze chciałbym przypomnieć Antoniego Krzyżewskiego (Krasicki), którego nie widzieliśmy na naszych scenach od paru lat.
Scenografią zajmuje się Grzegorz Stachurski, a nad stroną muzyczną czuwa Barbara Borzęcka. Kostiumy będą dziełem Doroty Buchwald, która specjalnie dla tego przedstawienia wypożyczyła stylowe kostiumy z rekwizytorni warszawskiego Teatru Polskiego. Oprócz znakomitego materiału literackiego i obsady aktorskiej w przedstawieniu istotną rolę odgrywać będzie muzyka. Znajdą się tu więc m. in. utwory Andrzeja Kurylewicza oraz, oczywiście, nie obędzie się bez Chopina. A więc cztery - bardzo nastrojowe obrazy z historii naszej kultury, ukazujące to, co w polskiej tradycji jest najpiękniejsze.
Wszystko wskazuje na to, że kolejna ZASP-owa premiera będzie nie lada rewelacją w naszym emigracyjnym życiu kulturalnym.