Stulecie urodzin Ireny Kwiatkowskiej
Irenę Kwiatkowską - wspaniałą aktorkę pożegnaliśmy półtora roku temu, teraz, na stulecie urodzin, przypomina ją wznowiona książka Romana Dziewońskiego "Irena Kwiatkowska i znani sprawcy".
Rocznica przypomina zmarłą przed półtora roku legendarną nestorkę polskiego teatru
Zawód aktora kojarzy się ze stresem, jednak ludzie teatru dożywają sędziwego wieku. Mieczysława Ćwiklińska zmarła w wieku 93 lat, Gustaw Holoubek 85 lat, Adam Hanuszkiewicz 87 lat, Andrzej Łapicki 88 lat, Erwin Axer 95 lat. Żyli oni krócej niż Irena Kwiatkowska, która w dniu śmierci, 3 marca 2011 r., miała 98 lat. Ze znanych artystów sceny dłużej żył tylko Ludwik Solski.
Być może jedna z tajemnic długowieczności aktorów tkwi w ich stałej mobilizacji i ćwiczeniu pamięci. Trudno o lepszy przykład niż właśnie Kwiatkowska, która od rana w domu uczyła się ról, przed południem odbywała próby sceniczne czy telewizyjne, wieczorami grała w teatrze, nocami udzielała się w kabaretach lub na antenie radiowej. Tę wspaniałą aktorkę pożegnaliśmy półtora roku temu, teraz, na stulecie urodzin, przypomina ją wznowiona książka Romana Dziewońskiego "Irena Kwiatkowska i znani sprawcy". Autor, jako syn Edwarda Dziewońskiego, był dobrze znany aktorce, która powiedziała mu więcej niż innym.
Urodzona 17 września 1912 r. w rodzinie drukarza na warszawskim Walicowie wyjawia w książce, że dzieciństwo kojarzyło się jej z zapachami. "Sklep ze śledziami. Następny z ciastem. Potem były pisma - papier i druk to też zapach. [...] Ciasta i lody. Ja to czułam nosem. Jestem właściwie Kwiatkowska od zapachu do zapachu".