Prawdy szukaj u Coetzeego. I w chińskim barze
Od 3 lipca Malta Festival Poznań. Gwiazdy - rockowi giganci z Faith No More i noblista J.M. Coetzee. A odpowiedzialny za program teatralny Stefan Kaegi z berlińskiego kolektywu Rimini Protokoll przekona nas, że wszyscy jesteśmy Chińczykami. - Chcę, by był to dość polityczny festiwal, na który nie przejeżdża się, by podziwiać egzotykę czy geniusz artystów, ale by skomunikować się z człowiekiem, który z jakiegoś powodu znalazł się bardzo blisko mnie - mówi Kaegi w rozmowie z Joanną Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Za sprawą kuratora Stefana Kaegiego z berlińskiego kolektywu Rimini Protokoll [na zdjęciu] program teatralno-filmowy Malty "Akcje azjatyckie" będzie się składać głównie z projektów stworzonych specjalnie na festiwal. Temat: Europa, Azja i dlaczego ciągle nie rozumiemy, co je łączy.
Kaegi i pozostali członkowie kolektywu - Helgard Haug i Daniel Wetzel - poznali się na wydziale stosowanej wiedzy o teatrze w niemieckim Giessen. Nie wierzyli w teatr klasyczny, głosili, że "teatr stał się nudną, przyszkolną instytucją zajętą własnymi sprawami". W 2002 r. już jako kolektyw Rimini Protokoll zrealizowali swój pierwszy antyteatralny projekt "Deutschland 2". W castingu wybrali 666 obywateli Bonn, którzy mieli zająć miejsca w nieużywanym już budynku parlamentu byłej zachodnioniemieckiej stolicy i powtarzać na żywo przemowy 666 członków urzędującego parlamentu, nadawane z Reichstagu. Chcieli sprawdzić, czy obywatele mogą reprezentować polityków równie skutecznie jak politycy obywateli. Odtąd wszystkie projekty poświęcają reprezentacji, uczestnictwu i komunikacji. Są laureatami m.in. nagrody Nowe Rzeczywistości Teatralne wręczanej w ramach Europejskiej Nagrody Teatralnej twórcom kreującym nowy język teatru.
***
Rozmowa ze Stefanem Kaegim:
Joanna Derkaczew: Wy z Rimini Protokoll jesteście chyba ostatnimi ludźmi na świecie, z którymi ruszyłabym na zwiedzanie miasta. W ramach projektu "CallCutta" z 2006 r. zostawiliście mnie w Berlinie samą, z komórką, przez którą dziewczyna siedząca w Kalkucie wydawała polecenia w stylu "idź ścieżką z błota". Podczas trwającego właśnie w irlandzkim Cork projektu "Ciudades Paralelas" nie pokazujecie słynnej katedry św. Finbarra, tylko polskie sprzątaczki z hotelu sieciówki. Podczas zeszłorocznej edycji "Ciudades..." w Warszawie po dachu oprowadzał mnie niewidomy.
Stefan Kaegi: A po Poznaniu oprowadzi cię Chińczyk. Fajnie byłoby oczywiście wierzyć, że w Berlinie wystarczy zaliczyć Unter den Linden, a w Irlandii napić się ciemnego piwa. Tylko żeby poznać jakieś miejsce, warto zobaczyć je z innej perspektywy niż "gdzie kupić ciuchy" i "gdzie iść na kawę". Mnie zawsze ciekawi bardziej, skąd się ta kawa i ciuchy wzięły. I kto mi je sprzedaje.
Jak to sprawdzasz?
- Wykorzystuję znajomości, szczęśliwe przypadki, wiedzę ekspertów od spraw, które niby codzienne, ale kompletnie nam nieznane. Dzięki zbiegowi okoliczności poznałem niemieckiego artystę Dirka Fleischman-na, który od pięciu lat mieszka i wykłada w Korei Południowej. Dla Malta Festival Poznań stworzył "mysaleshow" oparty na prościutkim pomyśle. Zgłosił się do jednej z fabryk położonych w specjalnej strefie ekonomicznej w Korei Północnej i zamówił w niej festiwalowe koszulki według własnego projektu. Dzięki temu, że był kontrahentem, mógł przyglądać się procesowi produkcji, rozmawiać z robotnikami. Podaruje im 4 tys. T-shirtów, spróbuje sprawić, by stali się mniej anonimowi. A nam, zakładającym je w Poznaniu, zada pytanie o reguły globalnego handlu i eksploatacji pracowników. Zajmiemy się też wycieńczonymi warunkami pracy pracownikami fabryk Apple w Chinach. Brytyjczyk Ant Hampton, z którym współpracuję, pozwoli uczestnikom spektaklu "Elsewhere. Offshore. Part 1. Cue China" doświadczyć rozmowy z ludźmi tam zatrudnionymi.
Będziemy mogli z nimi porozmawiać?
- Nie, właśnie doświadczyć rozmowy. Ant Hampton ma dość specyficzną metodę związaną z nagrywaniem wywiadów, projekcjami, nakładaniem obrazów. Wszystko niby z taśmy, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że siedzi przed nami żywy człowiek. Pracując nad koncepcją festiwalu, szukaliśmy też Azjatów w Poznaniu.
Jak?
- Między innymi chodząc po ulicach. Bo oficjalnie w Poznaniu jest tylko 80 Chińczyków i szczątkowa społeczność wietnamska. Nawet chińskie restauracje prowadzą Polacy. Ale weszliśmy przypadkowo do Mao Milk Bar przy Starym Rynku. W środku portret Mao autorstwa Andy'ego Warhola i jeden Azjata, o którym pomyśleliśmy sobie: ot, chiński kucharz. Po chwili rozmowy okazało się, że jest on synem Chińczyka i Japonki, dorastał w Hongkongu, przeprowadził się do Stambułu, potem do Londynu, potem do Nowej Zelandii. Studiował w Chicago, zna doskonale malajski, turecki, angielski, za to po chińsku nie mówi zbyt dobrze, a po polsku - wcale. Jego ojciec ma największą w Chinach fabrykę drewnianych podłóg, które eksportuje m.in. do Polski. A on prowadzi ten bar, nie dlatego że uciekł przed biedą czy reżimem, tylko dla przyjemności. Lubi i umie gotować. Czasem zamyka bar, jak mu się odechciewa. Jak się wysłucha kilku kolejnych takich opowieści, można się oduczyć myślenia schematami.
Jeździłeś po Azji z kilkoma projektami, wiesz sporo o warunkach panujących w tym kraju. Czy to wpływa na twoje codzienne wybory? Nie kupujesz towarów "made in China"?
- Nie stać mnie na to, żeby ich nie kupować. Swoje poglądy na ten temat staram się wyrażać jako artysta. Dostałem ostatnio taką książkę. Na jednej stronie zawsze widać zdjęcie Chińczyka trzymającego obraz. Na drugiej - nazwisko malarza i cena: Gerhard Richter, 45 euro, Monet - 52 euro. Wszystkie zdjęcia pochodziły z małego dystryktu na przedmieściach Pekinu, gdzie kopiuje się zachodnią sztukę.
To książka donos, zgłoszenie kradzieży?
- Przeciwnie, podoba mi się pomysł, by pozbyć się praw autorskich i własności intelektualnej. My ciągle żyjemy w kulcie geniuszu i oryginalności. Chińczycy dzielą się własnością i ją reprodukują, co wydaje się bardziej sensowne i społecznie, i strategicznie - zważywszy, co z twórczością robi internet. Na Maltę zaprosiłem więc głównie artystów, którym bliska jest idea uczestnictwa, przekazywania doświadczeń.
Są wśród nich w ogóle jacyś Azjaci?
- Zapraszamy Living Dance Theatre z Pekinu ze sztuką, w której artyści porównują materiały propagandowe z czasów rewolucji kulturalnej ze wspomnieniami własnych rodzin. Będzie też projekt młodej artystki z Pekinu Cao Fei, która kilka lat temu prezentowała swoje prace na biennale w Wenecji. Znana jest z tego, że ożywia scenariusze gier komputerowych w miejscach publicznych. Przebiera się, wykonuje na ulicach dziwne, niezrozumiale dla niewtajemniczonych działania. Władze Chin nie bardzo wiedzą, co z nią zrobić. Czasem ją zamykają, czasem dają jej spokój. Pokażemy jej projekty wideo. Program filmowy to znaczka część "Idiomu: Akcje azjatyckie".
I nie są to pewnie filmy podróżnicze?
- Jest m.in, film wybitnego artysty niemieckiego Haruna Farockiego o żołnierzach, którzy wrócili z Iraku z syndromem posttraumatycznym i przechodzą terapię z wykorzystaniem najnowocześniejszej technologii. Psychiatrzy i informatycy stworzyli dla nich specjalne okulary, które przenoszą ich do cyberświata. Tam mogą w bezpiecznych warunkach przeżywać jeszcze raz wydarzenia, które spowodowały uraz. Jest film Ulricha Seidla o austriackiej wiosce, w której prawie wszyscy podstarzali mężczyźni żyją szczęśliwie z tajskimi żonami. Procent rozwodówjest tam najniższy w kraju, a domy wyglądają przezabawnie - tradycyjne skrzaty i smoki obok siebie w każdym ogródku.
Czego oczekujesz od festiwalu?
- Chcę, by był to dość polityczny festiwal, na który nie przejeżdża się, by podziwiać egzotykę czy geniusz artystów, ale by skomunikować się z człowiekiem, który z jakiegoś powodu znalazł się bardzo blisko mnie.
***
Malta Festival Poznań, 3-7 lipca www.malta-festival.pl
7 najciekawszych wydarzeń na Malcie
Mike Patton z Faith No More, czyli najlepszy głos rocka plus charyzma
Faith No More
Jezioro Malta - Meta, 4 lipca, godz. 18
Legendarny kalifornijski zespół rockowy zagra nad poznańskim jeziorem Malta jedyny koncert w Polsce. Muzycy z San Francisco i ich charyzmatyczny lider Mikę Patton Inspirowali artystówzzespotów Metallica, Guns N' Roses czy Nirvana. Po latach zawieszenia działalności wrócili na scenę w 2009 r.
***
Slow Man
Teatr Wielki im. St Moniuszki, 5, 6, 7 lipca, godz. 19
Światowa prapremiera opery według libretta gościa festiwalu, noblisty J.M.Coetzeego na podstawie jego powieści "Powolny człowiek", z muzyką belgijskiego kompozytora Nicholasa Lensa, w reżyserii Mai Kleczewskiej. Tytułowym "powolnym człowiekiem" jest Paul Rayment, 60-letni Australijczyk - były mąż, były fotograf i niedoszły ojciec - potrącony przez samochód w trakcie jazdy na rowerze, a następnie poddany amputacji nogi, bo - jak uważa personel medyczny - jest zbyt stary, by podejmować ryzyko operacji "naprawczej". Z jego losami splatają się losy rodziny chorwackich emigrantów, na scenie pojawia się też nieoczekiwanie Elizabeth Costello, fikcyjna pisarka znana z innych książek Coetzeego.
***
Hańba
3, 4 lipca, Aula Artis, godz. 20
Przedstawienie wybitnego węgierskiego reżysera Kornela Mundruczó (w Polsce prezentowano m.in.jego film "Frankenstein Project"), na podstawie najsłynniejszej powieści Coetzeego. Historia upadku Davida Luriego, białego profesora uniwersytetu w Kapsztadzie. Po oskarżeniach o molestowanie seksualne studentki zostaje zwolniony w atmosferze skandalu. Gdy przeprowadza się na farmę swojej córki na prowincję, musi się zmierzyć z postapartheidową rzeczywistością, o której nie miał do tej pory pojęcia.
***
J.M. Coetzee w Poznaniu
Pasaż Kultury, 6 lipca
Noblista spotka się z publicznością w ramach całodziennego forum zatytułowanego "Coetzee. Horyzonty" w piątek o godz. 15 w Pasażu Kultury, czyli maltańskim klubie festiwalowym (Stary Rynek). Rozmowę z jego udziałem poprowadzi Paweł Goźliński, szef działu kultury "Gazety Wyborczej". Wcześniej, od godz. 11, dyskusję ze znawcami twórczości Coetzeego poprowadzi Przemysław Czapliński z Uniwersytetu Adama Mickiewicza. W trakcie wizyty uczelnia uhonoruje pisarza doktoratem honoris causa.
***
Bodenprobe Kasachstan
Sala AWF; 6 lipca, godz. 21; 7 lipca, godz. 20
Stefan Kaegi z berlińskiego kolektywu artystycznego Rimini Protokoll pokaże dokumentalne widowisko z udziałem zwykłych ludzi, "ekspertów codzienności". To nowe spojrzenie na pojęcie przepływu towarów i ludzi.Tematem są migracje między Niemcami, Rosją i Kazachstanem - od niemieckiego osadnictwa w Rosji za czasów Katarzyny Wielkiej, poprzez stalinowskie deportacje, po przesiedlenia potomków osadników do Niemiec za czasów Helmuta Konia. A także kwestia przepływu surowców po odkryciu w Kazachstanie ogromnych złóż ropy naftowej w latach 90.
***
33 Rounds and Few Seconds
Teatr Ósmego Dnia, 3, 4 lipca, godz. 18
Przedstawienie duetu reżyserów z Libanu - Rabiha Mrouego i Liny Saneh. Miody Libańczyk popełnia samobójstwo. W liście pożegnalnym prosi, by nie traktować jego decyzji jako gestu politycznego. Twórcy tego multime-dialnego spektaklu bez aktorów sprawdzają, czy to możliwe. Rekonstruują sypialnię zmarłego, w której jego telewizor, komórka, komputer i profil na Facebooku żyją dalej własnym życiem i wplątują się w ideologiczne rozgrywki.
***
Dwunastu gniewnych ludzi
Teatr Nowy w Poznaniu, 4 lipca, godz. 19
Przedstawienie Radosława Rychcika. Sąd ostateczny w konwencji telewizyjnego turnieju. Reżyser przeniósł na scenę scenariusz klasycznego filmu Sidneya Lumeta z 1957 r. Dwunastu ławników ma wydać wyrok w sprawie chłopaka oskarżonego o morderstwo. Reżyser stworzył dynamiczną opowieść o odpowiedzialności i pokusie, by dla własnego prestiżu poświęcić innych.