Oskar i Pani róża na scenie kameralnej Teatru Śląskiego
"Oskar i Pani Róża" w reż. Grzegorza Kempinsky'ego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Recenzja z Panoramy.
Trudno przeskoczyć popularność literackiego pierwowzoru. Adaptacje - filmowe czy teatralne - często przynoszą rozczarowanie. Nie potrafią powtórzyć sukcesu książki, która stała się hitem.
Kempinsky'emu się udało. Jego adaptacja "Oskara i Pani Róży" jest lekka, ale mocna i zwarta. Trzyma się oryginału, ale nie stroni od własnych, oryginalnych pomysłów i rozwiązań.
Polecałam Państwu kiedyś tę książkę. To historia małego chłopca, śmiertelnie chorego na białaczkę i szalonej wolontariuszki, która stała się jego najbliższą przyjaciółką i powiernicą najskrytszych myśli. To ona podsuwa umierającemu Oskarowi pomysł, by zaczął pisać listy do Pana Boga i by w każdym kolejnym dniu przeżywał 10 lat swojego życia - poznając w ten sposób: czym jest dorastanie, miłość i zdrada, kryzys wieku średniego, starzenie się i wreszcie... śmierć.
Reżyser Grzegorz Kempinsky - na co dzień parający się pisaniem scenariuszy do komercyjnych seriali telewizyjnych -nie stroni od nawiązań do pop-kultury. Wie, na co stać publiczność. Potrafi puścić w jej stronę szelmowskie "oko" i może być pewien, że ta publiczność go nie zawiedzie. To dlatego właśnie sekwencję pierwszych spotkań z Oskarem w szpitalnych realiach, otwiera przewodni motyw muzyczny z "Gwiezdnych Wojen", a scenę, w której pani Róża opowiada małemu pacjentowi o swych walkach zapaśniczych, ilustruje dodatkowo melodia z "Mission Impossible".
W tym spektaklu pełno jest takich, mniej lub bardziej dosłownych cytowań z pop-kultury. Poza tym jest mnóstwo zaskoczeń i wzruszeń.
Duże brawa należą się aktorom, wcielającym się w role tytułowe: Markowi Rachoniowi i Alinie Chechelskiej. Chechelskiej - bo oprócz sugestywnej postaci samej pani Róży potrafiła wyczarować wokół małego Oskara świat innych osób. które pojawiają się w tej opowieści. Rachoniowi - bo potrzeba talentu aktorskiego, by publiczność uwierzyła dorosłemu facetowi, że naprawdę potrafi stać się 9-letnim chłopcem...
Nawet jeśli ktoś nie czytał wcześniej książki, na pewno zrozumie sens całej opowieści, a jeśli czytał - na pewno nie będzie zawiedziony sposobem odczytania, zaproponowanym przez Kempinsky'ego.