Tutejszy na dwa lata
Z plakatów rozwieszonych w mieście patrzy na nas Marian Kosela z "Dwóch mórg utrapienia ", czyli Marek Perepeczko. Zagra w specjalnym "imieninowym" spektaklu. Z aktorem i byłym dyrektorem Teatru im. Mickiewicza w Częstochowie rozmawia Tadeusz Piersiak.
- Co u Pana słychać?
- Cóż - pracuję w zawodzie. W teatrze w Płocku wyreżyserowałem pewną farsę i w niej sobie gram. Wkrótce będę robił następną.
- Kto wymyślił ten imieninowy spektakl? To Pana prezent dla częstochowskich przyjaciół czy odwrotnie - imieninowe zaproszenie z Częstochowy?
- To częstochowscy przyjaciele pamiętali o mnie. Oczywiście ku mojemu zadowoleniu. Oświadczani, że ja bym na tak megalomański pomysł nie wpadł. Panie Marku - czemu jest Pan taki brzydki na plakacie?
- Przepraszam, ale urody to ja już sobie nie poprawię. Chyba organizatorzy częstochowskiej imprezy powiększyli plakat z Płocka i trochę za duże zrobiło się ziarno. Ale to dobrze, bo takie zdjęcie doskonale charakteryzuje postać, którą gram. A ja do konkursu piękności stawać nie będę.
- "Dwie morgi" nie są już grane na scenie naszego teatru?
- Ja zgodnie z daną obietnicą, nie założyłem drugiego teatru w Częstochowie. Sprawę obecnego spektaklu załatwiała agencja. Zgody Teatru im. Mickiewicza na współpracę nie uzyskała.
- Pan swoich kontaktów z Częstochową nie zerwał?
- Pierwszego maja przeprowadzam się do wynajętego mieszkania i będę w Częstochowie jeszcze przez dwa lata. Bo z mojego warszawskiego mieszkania korzystać nie mogę skutkiem wcześniejszych zobowiązań. Jest mi nawet na rękę, że mogę tu powiedzieć, że ostatecznie uwalniam pokoje zajmowane przez mnie w Domu Aktora.