Thriller bez nerwów
"Paparazzi, albo kronika nieudanego wschodu słońca" w reż. Tomasza Gawrona w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Krzysztof Kucharski w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.
"Historia komunizmu opowiedziana umysłowo chorym", "Zatrudnimy starego klowna", "Paparazzi albo kronika nieudanego wschodu słońca" - to intrygujące tytuły sztuk rumuńskiego dramaturga - Matei Visnieca - mieszkającego od 18 lat we Francji.
Z tej ostatniej sztuki wystawionej w Teatrze Norwida w Jeleniej Górze dowiadujemy się, że wschód słońca spóźnia się ponad pięć godzin. Eksperci uważają, że słońce zgasło i stworzyło jakąś kosmiczną dziurę. A to zapowiada koniec świata. Wszystko szlag trafi. Taki temat autor zaserwował na wieczorne spotkanie widzom, aktorom i... reżyserowi. Mam wrażenie, że ten ostatni nie do końca zrozumiał intencje rumuńskiego Francuza, który chciał nas przestraszyć za pomocą teatralnych podstępów. W krótkich scenkach pokazuje, momentami dość dramatycznie, ludzkie reakcje na odliczanie czasu do śmierci. Ale autor próbuje nas też rozśmieszyć czarnym humorem. Jak w restauracyjnej scenie, w której kelnerka domaga się uregulowania rachunku. A klient tłumaczy, że nieboszczycy rachunków nie płacą.
Niestety, zabrakło realizatorom poczucia humoru. Reżyser Tomasz Gawron dokonując skreśleń, ucinając kilka wątków połowie, stracił całkowicie kontrolę nad linią dramaturgiczną. Napięcie, zamiast rosnąć, ze sceny na scenę spada. Największy w tym udział miała poroniona nieco muzyka Rafała Kowalczyka, która zamiast podkręcać nastrój grozy, kompletnie rozwala wcześniej zbudowany klimat. Całemu przedsięwzięciu brak właściwego rytmu.