Rola belfra najważniejsza
To zabawne, że przyszło mi grać osobę o tak odmiennych niż moje poglądach
KLARA CZERKAWSKA-HEIL: Boi się pani czarnych kotów? ANNA POLONY: Przeraża mnie
nie tylko czarny kot, ale też feralna trzynastka, chociaż moich uprzedzeń nie
potwierdza rzeczywistość. Upadający na ziemię egzemplarz sztuki natychmiast
depczę, jestem też przekonana, że niektóre przedmioty przynoszą mi szczęście, a
inne uważam za pechowe. K.C.-H.: Ale w -Stacyjce- wciela się pani w postać
emerytowanej nauczycielki Zofii, która walczy z przesądnymi mieszkańcami
miasteczka. A.P.: Moja bohaterka nie walczy z mieszkańcami Rogoży, ale z ich
zacofaniem, ciemnotą i z przesądami. To zabawne, że przyszło mi grać osobę o tak
odmiennych niż moje poglądach. Jak większość aktorów jestem okropnie przesądna.
K.C.-H.: Na co dzień jest pani prorektorem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w
Krakowie. Jaki ma pani kontakt ze studentami? A.P.: Z większością bardzo dobry,
ale z niektórymi trudno mi jest się porozumieć. Dużo zależy od postawy młodych
ludzi. Jeśli widzę u nich entuzjazm, zaangażowanie, pragnienie poznania tajników
zawodu, natychmiast budzi to moją sympatię i uznanie. Ale lenistwo, lekceważenie
pracy kolegów i zarozumialstwo - nawet u tych utalentowanych - irytują mnie i
powodują, że nabieram dystansu do takiego studenta i bywam nieprzyjemna. Na pewno
jestem wymagającym nauczycielem, ale też umiem chwalić, cieszyć się i nawet
zachwycać wyczynami artystycznymi naszych studentów. K.C.-H.: Którą z życiowych
ról uważa pani za ważniejszą -aktorki czy pedagoga? A.P.: W początkowym okresie
mojej pracy w PWST na pewno aktorstwo było dla mnie najważniejszym zadaniem. Poza
tym nie należę do ludzi obdarzonych cnotą cierpliwości, więc po pierwszych
doświadczeniach pedagogicznych chciałam zrezygnować z nauczania. Losowe
zawirowania sprawiły, że pozostałam w szkole - z konieczności. Potem wciągnęłam
się w pracę i zaczęłam ją traktować jako swego rodzaju powinność. W tej chwili
stanowi ona najważniejszą część mojej artystycznej działalności. K.C.-H.: Jak
spędza pani dzień, jeśli nie jest pani na uczelni, w teatrze lub na planie
filmowym? A.P.: Lubię być w domu. Kiedyś uciekałam z niego, wolałam spędzać czas
w towarzystwie kolegów, przyjaciół, pochłaniała mnie praca zawodowa. Dzisiaj
potrzebuję więcej czasu na odpoczynek, wyciszenie się i uwolnienie od napięć.
Zajęcia domowe są świetnym panaceum na wszelkie stresy. K.C.-H.: Ale przecież
równie chętnie pani pracuje. A.P.: Aktorstwo zawsze było dla mnie nie tylko
zawodem, lecz także pasją i motorem wszelkich poczynań. Jednak z upływem lat
troska o dobro i szczęście bliskich zaczęły odgrywać dominującą rolę w moich
myślach i uczuciach. To nie znaczy, że straciłam zainteresowanie dla swej pracy,
ale sens życia znajduję także w innych sprawach. Poza tym praca sprawia wielką
radość i przyjemność wtedy, kiedy równoważy ją wypoczynek. K.C.-H.: Serial
-Stacyjka- to zmienił? A.P.: Tak i to bardzo. Zgodziłam się na tę szaleńczą
przygodę pod wpływem namów, perswazji i obietnic, a także pod wpływem scenariusza
i roli, które bardzo mi się spodobały. K.C.-H.: Ale chyba nie żałuje pani decyzji
o zagraniu w serialu? A.P.: To bardzo męczące przedsięwzięcie, a tak dużego
serialu nie robiłam od dawna. Ciągłe podróże między Krakowem, w którym mieszkam,
a planami zdjęciowymi na Mazurach i w Warszawie, mieszkanie w hotelach, poczucie
winy wobec obowiązków, które zaniedbuję, sprawia, że czuję się wyczerpana.
Odpowiedź na pani pytanie nie może być więc obiektywna. K.C.-H.: Zawsze mieszkała
pani w Krakowie? A.P.: Jestem krakowianką z krwi i kości - duszą i sercem. W tym
mieście jest coś takiego, co każe je kochać i nie pozwala zdradzić. Jakaś
tajemnicza energia, niepowtarzalna atmosfera i piękno. K.C.-H.: Nigdy nie chciała
się pani przenieść? A.P.: Kiedyś, w młodości, chciałam uciec do Warszawy bardziej
z powodu urażonej dumy aktorskiej niż dla kariery, ale na szczęście nie pozwolono
mi. Późniejsze propozycje odrzucałam, ponieważ nie miałam powodu, żeby uciekać.
K.C.-H.: -Stacyjka- to nie pierwszy serial, w którym pani występuje. A.P.:
Zagrałam Anielę Dulską w serialu Andrzeja Wajdy -Z biegiem lat, z biegiem dni-.
Dulska - postać niezbyt przyjemna, ale tę rolę bardzo sobie cenię - przy tej
okazji wiele się nauczyłam. Zagrałam też w -Dekalogu- Kieślowskiego i epizod w
-Świętach polskich-. Wzięłam też udział w młodzieżowej produkcji zatytułowanej
-Trzy szalone zera- - miałam wtedy przestój w teatrze - więc zdecydowałam się na
tę zabawną przygodę. Zrobiłam to z tym większą chęcią, że moim partnerem okazał
się być Jerzy Kamas. Spotkanie z nim po latach sprawiło mi wiele radości.
Rozmawiała:
KLARA CZERKAWSKA-HEIL/AKPA
i Anna Polony to znakomita aktorka teatralna i filmowa, prorektor Państwowej
Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Starsi widzowie pamiętają ją z wielkiej
roli w serialu Andrzeja Wajdy Z biegiem lat, z biegiem dni. W najnowszym serialu
Telewizji Polskiej Stacyjka gra nauczycielkę Zofię, która walczy z zabobonami.