Polskie nieme kino
Teatry i kina są niedostępne dla niedosłyszących, choć wydały miliony na sprzęt. - Dla wielu z nas jest bezużyteczny - mówią inwalidzi słuchu. Na polskie filmy do kin nie chodzą, bo kopie nie mają napisów. Szef Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni: - W tym roku jedna kopia ma być dla niedosłyszących.
Według danych Polskiego Związku Głuchych w Polsce żyje ok. 60 tys. głuchych i słabo słyszących. Magdalena Wawrzyniak z Gdyni problemy ze słuchem ma od dziewięciu lat. Niedosłyszy, nosi aparat słuchowy. Gdy przestała normalnie słyszeć, kina i teatry są dla niej niedostępne. I to mimo iż trójmiejskie placówki zainwestowały prawie 2 mln zł w system wspomagający słyszenie. Teatr Muzyczny w Gdyni wydał milion złotych (900 tys. z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, 100 tys. własnych) na 18 słuchawek dla osób niedosłyszących i dwie dla głuchoniemych. - W miesiącu korzysta z nich od 10 do 30 osób - zapewnia Małgorzata Kurnatowska, rzecznik Teatru Muzycznego. - Ja też próbowałam, ale nie mogłam ustawić częstotliwości. Nic nie słyszałam, a panie z teatru bezradnie rozkładały ręce - mówi Wawrzyniak.
Jest, ale nie działa
Elżbieta Gurska, prezes gdyńskiego stowarzyszenia Effetha skupiającego osoby głuche i niedosłyszące mówi, że ma sygnały, że słuchawki się nie sprawdzają. - Mój niedosłyszący mąż też się skarżył, że sprzęt w Muzycznym nic nie daje. Choć parę lat temu z niego korzystał.
Kurnatowska: - Przyczyną może być nieumiejętne korzystanie ze słuchawek. Warto zgłosić się pół godziny przed spektaklem i w czasie próby dźwięku przetestować działanie. Natomiast dla widzów niesłyszących odbywają się u nas spektakle z tłumaczeniem na język migowy.
Opera Bałtycka w Gdańsku ma podobny system działający na podczerwień. - W zeszłym sezonie słuchawki wypożyczono kilka razy, w tym dwa - przyznaje Olimpia Schneider z Opery Bałtyckiej.
Sprzęt za ponad 800 tys. (większość zapłacił PFRON) ma też Polska Filharmonii Bałtycka. - Zdarza się, że niedosłyszący nie rozumieją procedury działania systemu - przyznaje Małgorzata Gołaszewska z Filharmonii.
- Nic dziwnego, skoro na miejscu nikt nie umie wytłumaczyć, jak to działa - mówią niedosłyszący. Przyznają, że słuchawki ich krępują. - Z daleka widać, że jesteś niepełnosprawny. Lepsze są pętle indukcyjne montowane w podłodze, które wysyłają sygnał wprost do aparatu słuchowego. Taką pętlę zainstalował gdański Teatr Miniatura - mówi Wawrzyniak.
- Teatry popełniają błąd, inwestując w sprzęt na podczerwień. Wiele osób się skarży, że jest zawodny. W jednej części widowni działa lepiej, w innej gorzej albo wcale. Za te same pieniądze można by kilka scen wyposażyć w pętle indukcyjne - dodaje Anna Żórawska z fundacji Zdążyć z Pomocą, która organizuje wydarzenia kulturalne dla niepełnosprawnych z cyklu "Poza ciszą i ciemnością".
Pracownicy Teatru Muzycznego w Gdyni zapewniają, że dobór sprzętu był konsultowany z PFRON i jego ekspertami.
Rzecznik PFRON Tomasz Leleno: - Fundusz nie rekomenduje zakupu urządzeń. Decyzja o ich wyborze leży wyłącznie po stronie wnioskodawcy. Dodaje, że PFRON wsparł 38 instytucji kultury na łączną kwotę ponad 7,6 mln zł.
Czytają aktorom z ust
- Urządzenia dla niedosłyszących w teatrach to rzadkość. Większość scen nie ma im nic do zaoferowania - mówi Aldona Machnowska-Góra z portalu uslyszecteatr.waw.pl. - W stolicy system słuchawkowy ma tylko Teatr Polski i Polonia Krystyny Jandy. Pętli indukcyjnej nie ma nikt. W Powszechnym niedawno skończył się remont. Zrobili windę dla osób na wózkach, ale o niesłyszących nikt nie pomyślał.
Niektóre placówki nie widzą takiej potrzeby. - Nie dysponujemy żadnym sprzętem wspomagania słuchu, ale też do tej pory nie zetknęliśmy się z zapotrzebowaniem - mówi Grzegorz Kwiatkowski, rzecznik gdańskiego Teatru Wybrzeże.
Joanna Wojdylak z gdańskiego oddziału Polskiego Związku Głuchych: - To ciekawe, bo nasi członkowie od lat są stałymi widzami Wybrzeża. Ale, żeby móc choć czytać z ust aktora, musimy siedzieć w pierwszym rzędzie.
Nie lepiej jest w kinach. - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na polskim filmie - mówi Magdalena Wawrzyniak. - Na zagranicznych napisy mi wystarczą. O odbiorze dźwięków nie ma mowy, bo żadne kino w Trójmieście ani w Polsce nie ma systemu wspomagania. Najgorzej jest na polskich filmach: nie mają napisów, więc niczego nie rozumiem.
Dlaczego kina nie są przyjazne inwalidom słuchu? Marta Czartoryska, rzecznik sieci Multikino: - Nastawiamy się na masowego odbiorcę. Systemy wspomagania słuchu to rozwiązanie dla mniejszych kin - uważa. Dodaje, że jeśli dystrybutorzy zapewnią kopie z napisami, to chętnie je pokażą i wypromują jako projekcje dla niesłyszących.
Nie czekając na decyzję dystrybutorów, fundacja Zdążyć z Pomocą ze wsparciem Ministerstwa Kultury sfinansowała napisy do 19 polskich filmów i urządziła pokazy dla niesłyszących. Dzięki jej staraniom w sprzedaży są płyty DVD z "Winem truskawkowym" Dariusza Jabłońskiego i "Popiełuszko. Wolność jest w nas" Rafała Wieczyńskiego w wersjach dla niesłyszących (z napisami) i niewidomych (z audiodeskrypcją - dodatkowym opisem akcji na ekranie).
Kopię poproszę
Dla osób z ubytkiem słuchu organizowane są też projekcje z tłumaczem języka migowego. Ale to jednorazowe akcje. Co zrobić, by w kinach były polskie produkcje z napisami?
Leszek Kopeć, dyrektor Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni: - Przygotowanie napisów kosztuje co najmniej kilka tysięcy, więc dystrybutorzy się ociągają. Mam sposób. Zapraszając filmy do udziału w gdyńskim festiwalu, zwrócę się do producentów o przygotowanie jednej kopii z napisami. Kopia mogłaby być potem rozpowszechniana w całej Polsce.