Odrobina szaleństwa z odrobiną pokory
Rozmowa z Janem Szurmiejem, reżyserem spektaklu familijnego Ania z Zielonego Wzgórza
Andrzej Piątek: Dlaczego warto wracać do Ani z Zielonego Wzgórza?
Jan Szurmiej: Bo zwraca nam uwagę, bez względu na to, ile liczymy sobie wiosen, na potrzebę szczerej rozmowy, tolerancji, przyjaźni, bezinteresownej pomocy udzielonej w potrzebie. Ania straciła rodziców i trafiła do starszych ludzi (rodzeństwa), których uczy poczucia wyobraźni z odrobiną szaleństwa, a oni ją odrobiny pokory wobec życia. Czy nie jest to jakiś sposób na życie dla każdego z nas?
Ale Ania z Zielonego Wzgórza to także rodzaj zabawy?
O, tak! Ania wzrusza do łez, ale i wywołuje uśmiech z powodu swoje egzaltowanej trochę duszyczki! Zrobiłem ten spektakl w konwencji musicalu, to w nim, czego nie jesteśmy w stanie dopowiedzieć słowem, bo jest nieuchwytne, wyrażamy piosenką. Jego oprawa plastyczna jest skrótowa, w formie pewnego symbolu, lecz na czym to polega nie powiem, niech dopiero dowiedzą się widzowie!
No właśnie, czy ten spektakl jest tylko dla młodej widowni?
Nazywamy taki teatr, teatrem familijnym, tak samo jak istnieje kino familijne. Moja Ania z Zielonego Wzgórza jest dla całej rodziny, od dziadków, po rodziców i dzieci. Każde z nich wyniesie z teatru jakieś wartości i wzruszenia. Bo nie jest to kolorowy obrazek, który nie jest w stanie wyzwolić żadnych emocji. Przynajmniej, ja tak sadzę. A całą resztę niech dopowie widownia!
Jan Szurmiej, wybitny reżyser, choreograf i aktor, występował w Teatrze Żydowskim w Warszawie, był dyrektorem Teatru Muzycznego we Wrocławiu i Teatru Roma w Warszawie. Największy rozgłos zyskał jako twórca spektakli muzycznych, Ósmy krąg, Skrzypek na dachu i Piaf były nagradzane na festiwalach. Inne, znane inscenizacje, to Pierścień i róża, Sztukmistrz z Lublina, Zorba, Kabaret i Król włóczęgów.